Dyplomata stwierdził na konferencji prasowej, że relacje Rosji z Polską osiągnęły "historyczne dno". – W tej chwili praktycznie nie ma kontaktu. Od 2014 r. nie ma kontaktów politycznych na szczeblu ministerialnym. A teraz nie ma żadnych kontaktów, poza kwestiami technicznymi – stwierdził.
Jak zaznaczył, w sferze gospodarczej polskie firmy, które kiedyś działały na rynku rosyjskim, są aktywnie zachęcane do jego opuszczenia, a wiele rosyjskich firm w Polsce jest umieszczanych przez władze na liście sankcji.
– Nasze relacje we wszystkich sferach, w tym w kulturze, dążą do zera – ocenił Andriejew, cytowany w środę przez agencję TASS.
Na pytanie, czy czuje się bezpiecznie w Polsce, ambasador Rosji odpowiedział twierdząco. – Przez wiele lat mojego pobytu tutaj, poza sytuacją z 9 maja, nigdy nie spotkałem się z wrogością ze strony Polaków – oświadczył.
Atak na ambasadora Rosji
9 maja w Warszawie podczas obchodów rosyjskiego Dnia Zwycięstwa Andriejew został oblany czerwoną farbą, gdy usiłował złożyć wieniec na Cmentarzu-Mauzoleum Żołnierzy Radzieckich. Czekali tam na niego demonstranci, którzy po polsku i ukraińsku skandowali: "złoczyńcy", "faszyści", "Putin ch***!".
Rosyjskie MSZ wystosowało zdecydowany protest do polskich władz, żądając od nich natychmiastowego zorganizowania ceremonii złożenia wieńców i ochrony jej uczestników przed wszelką prowokacją. Polskie MSZ stwierdziło, że atak na ambasadora Rosji jest godny ubolewania i nie powinien mieć miejsca, ponieważ dyplomaci wszystkich krajów podlegają ochronie.
Według Andriejewa, po incydencie z 9 maja ambasada Rosji w Warszawie "przez tydzień otrzymywała telefony i listy z przeprosinami".
20 maja rosyjski Komitet Śledczy wszczął śledztwo w sprawie ataku na ambasadora.
Czytaj też:
Waszczykowski: Ktoś po stronie polskiej dał się wpuścić w pułapkęCzytaj też:
"Typowy polski sposób myślenia". Ambasador Rosji atakuje