Marek Budzisz jest publicystą tygodnika "Sieci" oraz analitykiem związanym z "Nową Konfederacją" oraz "Strategy & Future". W ostatnim czasie na portalu wpolityce.pl zamieścił on artykuł, w którym domaga się powołania nowego państwa federacji polsko-ukraińskiej.
Budzisz stwierdził, że jesteśmy świadkami zmian "o charakterze historycznym, a może nawet epokowym". Publicysta podkreśla, że w obliczu wojny zaczął zmieniać się stosunek Ukraińców do państwa polskiego. Jego zdaniem tej szansy nie można zmarnować.
"I to nasza polityka, determinacja i odwaga działania zdecydują czy będziemy mieć do czynienia z trendem trwałym, czy tylko ważnym i korzystnym, ale przejściowym wzmożeniem czasu wojny. Potrzebne są w związku z tym, i o ich podjęcie apeluję, odważne decyzje, wytyczające linię naszych działań na dziesięciolecia. Tak jak w maju 1950 Robert Schumann i Jean Monnet opracowali plan polityczny, który siedem lat później doprowadził do powstania pierwszych organizacji dających początek Unii Europejskiej, tak i my winniśmy zacząć myśleć o deklaracji ideowej zapowiadającej powołanie polsko–ukraińskiego państwa federacyjnego, które może ziścić się za lat 10, ale już dziś powinno porządkować naszą i ukraińską politykę, także - co jest zdecydowanie ważniejsze – to, jak nasze narody myślą o sobie nawzajem" – pisze Budzisz.
Budzisz w ogniu krytyki
Artykuł Budzisza spotkał się z ożywioną reakcją publicystów i internautów. Wielu komentatorów krytykowało Budzisza, zarzucając mu, że tego typu propozycje mogą jedynie popsuć relacje polsko-ukraińskie, a tezy o planach powołania wspólnego państwa mogą zostać wykorzystane przez rosyjską propagandę.
twittertwittertwittertwittertwittertwittertwittertwittertwittertwitter
Fantazje o federacji
O pomysłach powołania unii polsko-ukraińskiej albo "Rzeczpospolitej wielonarodowej" i wiążących się z tym zagrożeniach przestrzegaliśmy na łamach "Do Rzeczy" od dawna:
"Jak niby Polska miałaby stworzyć konfederację z Ukrainą, pozostając w NATO i UE, w których Ukrainy nie ma? Nie wierzę zresztą, żeby o tego rodzaju rozwiązaniu polsko-ukraińskiej konfederacji myślały poważnie ukraińskie elity. Po to walczą o niepodległość z Rosją, żeby ją mieć dla siebie. W pomysłach tych dostrzegam raczej polską tęsknotę za I Rzecząpospolitą i rzutowanie swoich marzeń na Ukraińców" – wskazywał naczelny "Do Rzeczy" Paweł Lisicki.
"Prawica, która w XXI w. rezygnuje ze swego narodowego zobowiązania, tym samym dokonuje ideowej apostazji. Stabilna, racjonalna struktura państwa narodowego to jeden z niewielu niepodważalnych atutów współczesnej Polski. Jest to atut, którego może nam zazdrościć coraz więcej państw Zachodu. Byłoby to wyjątkowo bezmyślne z naszej strony, gdybyśmy z własnej woli z niego zrezygnowali, goniąc senne fantazje i chłopięce marzenia" –pisał z kolei Jan Fiedorczuk w tekście "Niebezpieczne fantazje na prawicy".
"Zamiast zatem marzyć o jakiejś kolejnej rekonstrukcji historycznej, dajmy wielkiej terytorialnie unii, budujmy tu i teraz naszą nowoczesną Rzeczpospolitą, z którą to Polacy będą ochoczo się utożsamiać zważywszy na korzyści płynące z realnego ładu państwowego i bezsprzeczne atuty polskiego obywatelstwa. Naprawdę jest się czym zająć i nad czym pracować" – podkreślał Wojciech Golonka w swoim tekście na portalu DoRzeczy.pl.
Czytaj też:
Polski Lwów – marzenie PutinaCzytaj też:
Polskie czołgi dla Ukrainy. Poseł PiS liczy na solidarność UE i NATOCzytaj też:
Polskie czołgi dla Ukrainy. Lisicki: Ryzyko wciągnięcia w wojnę rośnie