Nie tyle jednak chciałbym tu opiewać niezaprzeczalne uroki i autentyczne zasługi tej historycznej metropolii, co przytoczyć pewne kuriozum. Albowiem władze miasta, ludzie ponoć postępowi, najwyraźniej zadbały, abym bezpośrednio po przyjedzie dowiedział się ze zgrozą, że przyjechałem do siedliska głębokiej nietolerancji.
Otóż wysiadając z dworca w Gdańsku, co krok bombardowały mnie plakaty informujące o odbywających się w mieście pogromach na osobach LGBT. „Jestem tolerancyjny, ale…” – informował plakat – a następnie padała informacja, że w tym zacnym mieście aż 72% osób LGBT+ padło ofiarą wyzwisk, gróźb, przemocy. Był miesiąc czerwiec i było to, zdaje się, czerwcowe hasło w ramach całorocznej akcji „Gdańsk Miastem Równości” prowadzonej przez lokalny samorząd.
Dalsze rozpowszechnianie artykułu tylko za zgodą wydawcy tygodnika Do Rzeczy.
Regulamin i warunki licencjonowania materiałów prasowych.