Cała polska szczątkowa „debata publiczna” – nic się tu nie zmienia od lat – sprowadza się do artykułowania oburzenia, że ktoś coś powiedział albo coś zrobił.
W naszych mediach, parafrazując zachodnią zasadę „good news is no news”, wiadomość o czymś, co nie oburza, to żadna wiadomość.
Nasze media nie zawracają nam głowy poważnymi sprawami, jakie dzieją się na szerokim świecie, nie informują nas o krzątaninie globalistów, klimatystów, eurofederalistów o pojawiających się pomysłach na zmienioną sytuację geopolityczną. Z całej przestrzeni informacyjnej wydłubią jakiś wpis na Twitterze albo jakąś wypowiedź podkręcą, jeśli w oryginale nie brzmi dość oburzająco – i jazda, grzejemy news dnia tak, że na nic innego już nie starcza miejsca i czasu.
Dalsze rozpowszechnianie artykułu tylko za zgodą wydawcy tygodnika Do Rzeczy.
Regulamin i warunki licencjonowania materiałów prasowych.