Trwają próby ustalenia, co doprowadziło do skażenia Odry. Główny Inspektorat Ochrony Środowiska poinformował, że badanie próbek wody z rzeki granicznej po stronie polskiej w województwie lubuskim nie potwierdziło obecności rtęci.
Niemieckie media wskazują prawdopodobnego winowajcę – mikroalgi. Dziennikarze telewizji informacyjnej n-tv i tygodnika "Der Spiegel", na których powołał się portal tvp.info, wytknęli nawet władzom Brandenburgii "opieszałość w działaniu".
Niemcy zachowały się bezczynnie?
Media w kraju naszego zachodniego sąsiada poinformowały, że ważne odczyty pomiarów wód Odry zmieniły się już na początku sierpnia tego roku, ale Brandenburska Agencja Ochrony Środowiska (LfU) miała "długo pozostawała bezczynna".
Jak napisał "Der Spiegel”, 1 sierpnia wartość wynosiła 1 300 mikrosiemensów na centymetr i rosła w ciągu następnych dni – 2 sierpnia wynosiła już 1 400, a 5 sierpnia – 1 700, aż wreszcie 6 sierpnia osiągnęła 2 000 mikrosiemensów. Według dziennikarzy niemieckiego tygodnika opinii, władze Brandenburgii "początkowo nie zrobiły nic poza monitorowaniem wartości". Informację miał potwierdzić rzecznik prasowy odpowiedniego ministerstwa. Komentatorzy zauważyli również, iż ani strona niemiecka, ani polska nie zastosowały przygotowanego na taką okoliczność Międzynarodowego Planu Ostrzegania i Alarmowania dla Odry. "Niemcy tłumaczą, że ich stacje pomiarowe są faktycznie po to, by wykrywać wypadki przemysłowe. Ich dokładność ma pozwalać na wykrycie nawet nielegalnie wylanego zużytego oleju samochodowego. Jednak największe od dziesięcioleci śnięcie ryb najwyraźniej prześlizgnęło się przez szczeliny" – uważają autorzy tekstu. Podkreślono też, że od wielu dziesięcioleci obserwuje się w Odrze podwyższone stężenie soli.
Czytaj też:
Afera wokół słów niemieckiego ministra. Tłumacz przyznaje się do błęduCzytaj też:
Zatrucie Odry. Nowa teoria o przyczynach katastrofyCzytaj też:
Nowy raport GIOŚ w sprawie Odry. "Podwyższone wartości rtęci"