• Piotr GociekAutor:Piotr Gociek

Serce Gabora

Dodano: 
zdjęcie ilustarcyjne
zdjęcie ilustarcyjne Źródło:Pixabay
Piotr Gociek z Transylwanii | Między drzewami coś błyszczało. Na postumencie stały dwie srebrne figury rozpędzonych hokeistów, wyglądających jak para średniowiecznych rycerzy…

Miał być rower elektryczny, ale akurat tego lata wypożyczalnia, z którą miałem uprzednio kontakt, przeniosła działalność w inny rejon Transylwanii. W okolicy, gdzie mieszkaliśmy, nie sposób było też wypożyczyć samochodu, więc uradziliśmy, że wybieramy droższy wariant awaryjny. W ten sposób w naszej orbicie pojawił się Gabor.

Gabor mieszka w mieście Miercurea- -Ciuc i zarabia, jeżdżąc na taksówce. Polecił go nam wspólny znajomy, który już kiedyś z jego pomocą podróżował po tej części Transylwanii. Po krótkich negocjacjach ustalamy stawkę za wynajęcie go w charakterze prywatnego kierowcy na cały dzień. Gabor to skarb, jest miły, uśmiechnięty, uczynny, cierpliwy i wie wszystko o wszystkich atrakcjach w promieniu 100 km, ma tylko jeden feler – jego angielski jest na poziomie „okej/not okej”, czyli na takim samym jak nasza znajomość rumuńskiego albo węgierskiego. Od czego jednak ręce! Pukanie palcem w mapę też się przydaje. – Now? – upewnia się tylko Gabor. – Now! – potwierdzamy, wskazując punkt, do którego akurat teraz mamy ochotę się udać.

Niespiesznie przez Siedmiogród

Na wczesne popołudnie planowaliśmy wizytę w Csíksomlyó (rumuńskie Șumuleu Ciuc, dziś w granicach miasta Miercurea- -Ciuc), w jednym z najsłynniejszych sanktuariów maryjnych naszej części Europy. Bazilika a Boldogságos Szűz Mária (bazylika Najświętszej Maryi Panny) – proszę się nie dziwić, że nazwy są węgierskie, choć znajdujemy się w Rumunii. Transylwania to miejsce, w którym żyje olbrzymia mniejszość węgierska (na tyle duża, że jest tutaj większością). Węgrzy w Rumunii są nie tylko liczni, lecz także dobrze zorganizowani; bez reprezentującej ich partii trudno stworzyć rząd.

Cały artykuł dostępny jest w 34/2022 wydaniu tygodnika Do Rzeczy.

Czytaj także