Wicepremier i minister aktywów państwowych Jacek Sasin i premier Mateusz Morawiecki poinformowali dzisiaj, że zgodnie z założeniami nowego projektu ustawy węglowej, prywatne składy węglowe będą mogły kupować węgiel po 1500 zł za tone. Różnicę wynikającą z wyższej ceny rynkowej pokryje rząd.
– Prywatne składy węglowe będą mogły uczestniczyć w tym programie, czyli będą mogły również kupować węgiel po 1500 zł, a następnie sprzedawać go po cenie ustalonej, nieco wyższej niż samorządy. To są podmioty czysto handlowe, czysto biznesowe, więc pewien zarobek na pewnym niewielkim poziomie jednak musi być – tłumaczył Sasin.
Sasin: Węgla nie zabraknie
– Czyli węgiel będzie kosztował nie więcej niż 2000 złotych, ale ponieważ każdy dostał wcześniej 1000 złotych dopłaty (dodatek węglowy - red.), to realnie zapłaci 1000 złotych za tonę – komentował wicepremier na antenie Polsat News.
– To jest bardzo dobra cena, zbliżona do tej sprzed wojny – dodał Sasin, komentując założenia ustawy węglowej.
W rozmowie z dziennikarzem, minister zapewniał również, że Polakom nie zabraknie zimą węgla. – Zakontraktowaliśmy go tyle, że powinien pokryć całe zapotrzebowanie oraz zasypać wyrwę, która powstała po nałożeniu embarga na rosyjski węgiel – tłumaczył.
Wicepremier przyznał również, że na początku wojny zrobiono badania, by określić, jak dużo węgla może zabraknąć. – Wyszło nam, że będzie to około trzech milionów ton węgla, który wcześniej trafiał do Polski z Rosji – stwierdził polityk.
– Był to węgiel, który był importowany przez prywatnych inwestorów, którzy sprzedawali go na składach węglowych. Państwo, czyli kontrolowane przez rząd spółki i firmy, nie sprowadzały węgla z Rosji. Jeśli chodzi o instytucje publiczne, to rosyjski węgiel importowały niektóre ciepłownie samorządowe – tłumaczył Sasin.
Czytaj też:
Jest porozumienie ws. węgla. Premier: Animozje polityczne zostały schowane do szufladyCzytaj też:
"Premier zachowuje się, jakby nic się nie stało". Lewica o składowych cen energii