Wynik jest z góry przesądzony, bo moralne zło – czyli napaść jednego państwa na drugie – musi zostać potępione. Musi się tak stać, tym bardziej że w tym przypadku sprawiedliwość dziejowa sprzymierzyła się z siłą, którą reprezentują – jakby mogło być inaczej – Stany Zjednoczone. Amerykanie nie mogą przegrać, Joe Biden nie może się wycofać. Kwestia przyszłości została przesądzona: Moskwa tak czy inaczej ucieknie z podkulonym ogonem, a na gruzach jej dawnego imperium powstaną nowe, różne ośrodki. Zmora polskich dziejów – to, że jesteśmy położeni między Niemcami a Rosją – zniknie. Rosja, jeśli przetrwa, zostanie zepchnięta gdzieś daleko, hen, na wschód, gdzie będzie wegetować jako wasal Chin lub może jeszcze innej potęgi. Polski interes ma polegać j e d y n i e na tym, żeby wojna zakończyła się c a ł k o w i t ą klęską Rosji – koszty nie mają żadnego znaczenia. Dlatego nie ma tu miejsca na niuansowanie.
Dalsze rozpowszechnianie artykułu tylko za zgodą wydawcy tygodnika Do Rzeczy.
Regulamin i warunki licencjonowania materiałów prasowych.