– Zamierzam wygłosić bardzo wielkie oświadczenie we wtorek 15 listopada w Mar-a-Lago, w Palm Beach, na Florydzie (w jego rezydencji - red.) – powiedział Trump w poniedziałek na wiecu politycznym w Ohio, nie podając więcej szczegółów.
Podkreślił, że nie chce "umniejszać jutrzejszych bardzo ważnych, nawet kluczowych wyborów", odnosząc się w ten sposób do wtorkowych wyborów do Kongresu USA, w których Amerykanie wybiorą swoich przedstawicieli do Izby Reprezentantów oraz część senatorów.
Według wielu prognoz Partia Republikańska prawdopodobnie zwiększy swoją reprezentację w obu izbach Kongresu, co da jej możliwość blokowania niektórych inicjatyw demokratów i prezydenta Joe Bidena.
Donald Trump od ponad roku daje do zrozumienia, że jest zainteresowany trzecim wyścigiem o Biały Dom, dlatego amerykańskie media spekulują, że 15 listopada ogłosi swój start w wyborach prezydenckich w 2024 r.
Przeszukanie rezydencji Trumpa
W sierpniu agenci FBI weszli do posiadłości Trumpa i mieli stamtąd wywieźć poszukiwane przez Departament Sprawiedliwości pudła z tajnymi dokumentami.
"Washington Post" napisał, że wśród dokumentów, których mieli szukać agenci FBI, były m.in. takie, które dotyczyły broni jądrowej. Z kolei "New York Times" podał, że przeszukanie mogło dotyczyć dokumentów, także tych tajnych, które Trump miał zabrać ze sobą z Białego Domu.
Przeszukanie rezydencji byłego prezydenta było pierwszym tego typu przypadkiem w historii Ameryki. Zdaniem Trumpa cała sprawa ma podłoże całkowicie polityczne, a jej jedynym celem jest powstrzymanie go przed ubieganiem się o prezydenturę w 2024 r.
Donald Trump był prezydentem Stanów Zjednoczonych w latach 2017-2021. Uważa, że przegrał z Joe Bidenem walkę o reelekcję, ponieważ wybory zostały sfałszowane, ale dowodów nigdy nie przedstawił.
Czytaj też:
Trump: Putin nigdy na to nie pójdzie. Znam go dobrze