Opowiadając o nominacji na arcybiskupa stolicy Serbii, duchowny wyznał, że ma poczucie, iż "Bóg uczynił coś szczególnego w jego życiu". – Jestem misjonarzem werbistą, a nie jesteśmy znani z tego, że zostajemy biskupami. Mimo że w Europie są setki werbistów, wśród nas jest tylko dwóch biskupów, jeden współbrat jest biskupem w Polsce [biskup ełcki Jerzy Mazur – przy. red.]. Byliśmy razem w seminarium, a teraz ja jestem arcybiskupem w Serbii – powiedział abp Nemet, cytowany w czwartek przez KAI.
Na uroczystym ingresie 10 grudnia br. w katedrze Wniebowzięcia Najświętszej Maryi Panny w Belgradzie był m.in. zwierzchnik Serbskiego Kościoła Prawosławnego, patriarcha Porfiriusz. – Było to niesamowite wyróżnienie dla nas, katolików w Serbii. Nie zawsze mieliśmy ze sobą najlepsze relacje, nie to, że były kłótnie, ale emocje sięgały zenitu podczas wojny w Chorwacji, w Bośni i Hercegowinie. Dzięki Bogu to się już dawno skończyło. Był to naprawdę zaszczyt dla nas wszystkich i znak przyjaźni – oznajmił kościelny hierarcha.
Napięcia na linii Chorwacja – Serbia
Pytany o napięte stosunki między Chorwacją a Serbią i rolę, jaką odgrywa tam Kościół katolicki, abp Nemet uważa, że trzeba wzmocnić Kościół katolicki w Serbii. – Problem między Kościołem prawosławnym w Serbii a Kościołem katolickim w Chorwacji to ich problem, a nie nasz. My, katolicy w Serbii, jesteśmy społecznością mieszaną, gdzie 70 proc. katolików posługuje się językiem węgierskim jako ojczystym. 30 proc. to katolicy pochodzenia słowiańskiego, czyli Chorwaci, Bułgarzy, Czesi, Słowacy. Jesteśmy Kościołem, który nie osiągnął jeszcze w pełni własnej tożsamości. Byliśmy zawsze częścią Jugosławii, Wielkiej Jugosławii, gdzie rządził Kościół katolicki w Słowenii i Chorwacji. Teraz jesteśmy zdani na siebie. Potrzebujemy pomocy Węgrów i Chorwatów. Korzystamy z ksiąg liturgicznych, które zostały tam ofiarowane, ale jesteśmy już kimś innym, zwłaszcza, że językiem dzisiejszej młodzieży nie jest chorwacki czy węgierski, ale serbski. Dla nich liturgia w języku węgierskim lub chorwackim jest nieco odległa. Musimy to jakoś zmienić – stwierdził.
– Jesteśmy jednym Kościołem i nie jest tak, że coś idzie w ruinę, ponieważ ktoś lub Kościół mówi o sprawach, które dla innych Kościołów są tematami tabu. Naszym zadaniem nie jest wykluczanie, ale wspólne wzrastanie – zaznaczył.
Droga synodalna Kościoła w Niemczech
Odnosząc się do wielu krytycznych uwag na temat tzw. Drogi synodalnej Kościoła w Niemczech, abp Nemet podkreślił, że jest otwarty na dialog. – Czasy się zmieniają. Europa całkowicie się zmienia. A dlaczego Kościół ma być zawsze taki sam? Zawsze powtarzam: Kościół niemiecki jest jedynym w Europie, który ma wystarczająco dużo pieniędzy i wykształconych teologów, także świeckich, którzy potrafią przepracować problemy – powiedział duchowny.
Jego zdaniem, proces, który przechodzą niemieccy katolicy może przynieść korzyść całemu Kościołowi. – Dlatego jestem zwolennikiem spokojnej rozmowy, bez emocji. Oczywiście, uczucia są zawsze, ale chodzi o to, aby widzieć argumenty "za" i nie pozwolić, aby uczucia i emocje wzięły teraz górę. Uważam, że wiele z tego, co robi się w Niemczech, może nam pomóc – mówił.
Czytaj też:
Białoruscy katolicy dziękują polskiemu KościołowiCzytaj też:
Biskup: To od nas zależy, czy za sto lat w Polsce będą kościoły