Chodzi ni mniej ni więcej, tylko o środowiska tradycjonalistów katolickich, czyli osoby uczęszczające regularnie na łacińską mszę w rycie klasycznym, którzy jednocześnie mają stanowić zagrożenie dla państwa.
Przyczyną objęcia ich nadzorem przez FBI były analizy opracowane przez antykatolicką organizację Southern Poverty Law Center - coś w rodzaju Antify lub, przekładając jeszcze bardziej na polski, coś przypominającego Ośrodek Monitorowania Zachowań Rasistowskich i Ksenofobicznych. To wystarczyło, żeby wzbudzić zainteresowanie amerykańskiej agencji federalnej. Informacja o działaniach służb wywołała wstrząs.
Dzień później rzecznik FBI ogłosił, że służby rezygnują z posługiwania się antykatolickim dokumentem, który stał się podstawą decyzji o inwigilacji tradycyjnych katolików. Co więcej, mają sprawdzić, jak do tego doszło. Zdaniem sygnalisty oświadczenie to jednak nie kończy sprawy. Przyłapane na gorącym uczynku FBI postanowiło jedynie zatrzeć ślady. Jak wynika z ujawnionego przez sygnalistę dokumentu, FBI planowało zintensyfikować swe działania, mające na celu »ocenę« i »powstrzymywanie« »Radykalnych Katolickich Tradycjonalistów« w ciągu najbliższych 24 miesięcy.