Chodorkowski to jeden z największych wrogów Władimira Putina. Choć mieszka w Londynie, to tzw. Grupa Wagnera jest gotowa zapłacić za jego śmierć 500 tys. dolarów.
W rozmowie ze szwajcarskim tabloidem "Blick", Chodorkowski powiedział, co byłoby skuteczniejszym ciosem niż wprowadzane sankcje. "W dłuższym okresie na pewno mają wpływ" – powiedział o zachodnich restrykcjach. "Jednak głównym źródłem konfliktu jest potencjał wykwalifikowanej siły roboczej. Państwa zachodnie musiałyby np. zwerbować rosyjskich inżynierów i bardzo ułatwić im się osiedlanie. Strata takich ludzi jest dla Putina znacznie bardziej bolesna niż sankcje gospodarcze. Co więcej, Zachód mógłby skorzystać z takich specjalistów, ponieważ mimo recesji brakuje mu wykwalifikowanych pracowników" – ocenił były współwłaściciel Jukosu.
Trzy scenariusze przebiegu wojny
O sposobie na uderzenie w Kreml Chodorkowski mówił w kontekście tego, jak jego zdaniem rozwinie się trwająca wojna na Ukrainie. "Są trzy sposoby, w jaki wojna będzie się rozwijać. Pierwszy: Upada reżim rosyjski, na przykład dlatego, że Putin umiera na zawał serca. Druga: wojna trwa z wielkimi stratami przez lata i nie da się przewidzieć, jak się skończy. Trzeci: Zachód wyposaża Ukrainę w środki potrzebne do szybkiego zakończenia wojny. To musi być rodzaj pomocy, w której Putin wie, że przegra" – podkreślił przedsiębiorca.
Michaił Chodorkowski nie ma wątpliwości, że obecnie Putin szykuje wielką ofensywę na Ukrainie. "Jest oczywiste, że Putin planuje taki atak. Jednak Putin swoje decyzje podejmie dopiero w ostatniej chwili. Będzie to zależało od sił, które będą wtedy w jego dyspozycji. Będą one związane z rakietami, które dostanie Ukraina i kto będzie miał przewagę powietrzną" – analizuje Rosjanin żydowskiego pochodzenia.
Czytaj też:
Kreml ogłosił, dlaczego Kijów zerwał rozmowy o zwieszeniu broniCzytaj też:
"Putin się wzmocnił. To jest konsolidacja reżimu"