Zmiana prezydenta USA i dojście do władzy członka Partii Republikańskiej nie zmieni stanowiska kraju co do potrzeby wsparcia Ukrainy w wojnie z Rosją. Poinformował o tym doradca Departamentu Stanu USA Derek Scholle w komentarzu dla Sky News.
Według niego, stanowisko w sprawie wojny na Ukrainie jest jedną z niewielu rzeczy, w których Demokraci i Republikanie są zgodni. Wyniki wyborów prezydenckich w 2024 r. niczego w tym zakresie nie zmienią – uważa doradca.
– Warto zauważyć, że w USA nasza pomoc dla Ukrainy była wspierana przez obie strony – podkreślił Sholle.
Urzędnik przypomniał też, że w ciągu ostatniego roku Stany Zjednoczone udzieliły Ukrainie pomocy wojskowej w wysokości około 30 mld dolarów, czyli sześciokrotnie więcej niż wyniósł budżet obronny Ukrainy w 2021 roku.
Republikanie wobec wojny
W styczniu były prezydent USA Donald Trump skrytykował dostawy czołgów na Ukrainę.
Choć Trump nie przesądza o ogólnym kursie partii jako całości, cieszy się dużym autorytetem wśród kolegów partyjnych, a wokół niego wytworzyło się grono przeciwników pomocy wojskowej dla Ukrainy. W lutym 10 zwolenników byłego prezydenta otwarcie wypowiedziało się przeciwko poparciu dla Kijowa.
Warto również przypomnieć, że podczas grudniowej wizyty Wołodymyra Zełenskiego w USA na jego wystąpienie w amerykańskim parlamencie przybyła mniej niż połowa deputowanych republikańskich.
Biden w Kijowie
W poniedziałek Joe Biden przybył do ukraińskiej stolicy z niezapowiedzianą wizytą. Podczas wspólnej konferencji prasowej Bidena i Zełenskiego, prezydent USA powiedział, że Ukraina otrzyma od Stanów Zjednoczonych nowy pakiet pomocy wojskowej warty 500 mln dolarów, w tym amunicję do systemów HIMARS. Oficjalnie pakiet został ogłoszony we wtorek.
– Poświęcenie Ukrainy jest ogromne. Składamy kondolencje rodzinom osób, które poległy w walce (...) Celem Rosji było usunięcie Ukrainy z mapy, ale ten plan się nie powiódł – powiedział prezydent USA.
Czytaj też:
"Rosja popełniła poważny błąd". Państwa B9 wydały wspólne oświadczenie po szczycie w WarszawieCzytaj też:
Biden: Chcę potwierdzić, że artykuł 5. jest święty i nienaruszalny