Kampania wyborcza rozkręca się na dobre. Politycy PiS, PO oraz pozostałych liczących się ugrupowań politycznych jeżdżą po kraju, gdzie spotykają się z wyborcami i swoimi kadrami.
Ofensywa programowa partii rządzącej odbywa się pod hasłem "Przyszłość to Polska". W czwartek sekretarz generalny ugrupowania Krzysztof Sobolewski zapowiedział, że pod koniec czerwca bądź na początku lipca odbędzie się kongres programowy PiS.
Z kolei Platforma Obywatelska ruszyła w kraj pod hasłem "#TuJestPrzyszłość". W piątek przewodniczący klubu parlamentarnego Koalicji Obywatelskiej Borys Budka zapowiedział, że po serii spotkań obędzie się kongres programowy Platformy Obywatelskiej.
Zandberg: Tylko część ludzi ogląda telewizję
Tego samego dnia w Łodzi odbyła się też duża konferencja Lewicy. Posłowie ugrupowania mówili m.in. o niektórych propozycjach programowych. Adrian Zandberg mówił, że potrzeba w Polsce kolejnych programów socjalnych. Zapowiedział, że przedstawiciele ugrupowania odwiedzą wiele miejsc w Polsce, gdzie będą mówić nie tylko o potrzebie odsunięcia PiS od władzy, ale także przekonywać do swoich postulatów programowych.
– Bo trzeba powiedzieć sobie otwarcie – tylko część ludzi ogląda telewizję. Tylko część ludzi ogląda telewizję inną niż Telewizja Polska. A to od ich głosów będzie zależało, jaki będzie wynik wyborów – powiedział Zandberg.
Biedroń do opozycji: Podpiszmy minimum programowe
Robert Biedroń zaapelował do PO, PSL i Polski 2050, żeby doszło do ponownego spotkania. – Do tego, żeby pokonać PiS, do tego tanga trzeba czworga. Trzeba nas wszystkich. Trzeba grać w rytm całej opozycji i my jako Lewica apelowaliśmy i zawsze będziemy apelowali o współpracę na opozycji. Jesteśmy gotowi do rozmów. To może być pretekst do nowego rozdania. To znaczy my nie możemy się na siebie mazać. My nie możemy się na siebie obrażać – powiedział Biedroń.
– Podpisanie porozumienia o współrządzeniu. Podpiszmy takie minimum programowe, dotyczące przyszłego rządu. Na stole są konkretne propozycje. Przedstawia je Szymon Hołownia, i Kosiniak-Kamysz, i Donald Tusk, i my jako Lewica. Więc usiądźmy, niech to będzie nowe rozdanie na opozycji i zacznijmy rozmawiać o tym wszystkim – powiedział Robert Biedroń.
Trela: Lewica chce 60 mandatów
Głos zabrał również poseł Tomasz Trela, który wskazał, na ile mandatów w następnej kadencji liczy Lewica.
– Przyjechaliśmy tutaj w grupie ponad 30 osób. Ale naszą ambicją, naszym marzeniem i naszym celem jest, żeby w wyborach po październiku ta grupa była 60-osobowa, żeby to była silna reprezentacja Lewicy, która walczy o godność, o ludzkie życie, o godną pracę, płace – powiedział.
Czytaj też:
Głosowali za zakazem aut spalinowych. Czym sami jeżdżą?Czytaj też:
Budka: Będziemy w każdym powiecie. Potem kongres programowyCzytaj też:
Sondaż dla DoRzeczy.pl: Wyraźnie zyskują dwie formacje. Hołownia zamyka stawkę