Gdy wszystko odbywa się za zamkniętymi drzwiami, łatwiej udawać, że gra jest fair, a oskarżony jest traktowany jak osoba niewinna do czasu udowodnienia win. Domniemanie niewinności było w USA zasadą, która odróżniała ten kraj od tyranii i dyktatur (odróżniała – czas przeszły).
Prokurator, który założył tę sprawę, obiecywał w swojej kampanii wyborczej, że wsadzi Trumpa. Obiecywał to przed rozpoznaniem sprawy, przed zebraniem dowodów, przed rozpoczęciem śledztwa. Czyli obiecywał, że wsadzi Trumpa niezależnie od tego, czy Trump jest winny czy nie. Aparat „sprawiedliwości” działał w taki sposób za czasów Stalina i działa dziś w Chinach i Korei Północnej – dajcie mi człowieka, a ja znajdę na niego paragraf. Stronniczy prokurator i stronnicza ława przysięgłych (na Manhattanie nie da się dobrać ławy przysięgłych, którzy nie popierają demokratów), a do tego stronniczy sędzia. Jego córka pracowała w sztabie wyborczym Biden-Harris. W tej konfiguracji Trump nie ma szans na uczciwy proces.
Dalsze rozpowszechnianie artykułu tylko za zgodą wydawcy tygodnika Do Rzeczy.
Regulamin i warunki licencjonowania materiałów prasowych.