Liberadzki: Niechcący pokazaliśmy, że rząd działa w interesie strony rosyjskiej

Liberadzki: Niechcący pokazaliśmy, że rząd działa w interesie strony rosyjskiej

Dodano: 
Prof. Bogusław Liberadzki (Nowa Lewica)
Prof. Bogusław Liberadzki (Nowa Lewica) Źródło: PAP / Paweł Supernak
Chcemy zabiegać u uczestnictwo w odbudowie Ukrainy, a w tym momencie jej zaszkodziliśmy – tak o sprawie ukraińskiego zboża mówi europoseł Bogusław Liberadzki.
W rozmowie z rp.pl Bogusław Liberadzki, eurodeputowany Lewicy, był pytany, jak by załatwił sprawę tranzytu ukraińskiego zboża. – Sprawę tranzytu trzeba traktować nie jako jakiś wielki problem czy zlecenie nadzwyczajne, lecz jako normalną usługę o charakterze gospodarczym. To się nazywa eksport usług transportowych. Czyjś towar przejmują nasi przewoźnicy, dostarczają go do drugiej granicy, i za to pobiera się opłatę. To jeden z najbardziej preferowanych kierunków, jeżeli chodzi o dochody, które może uzyskiwać polski transport – powiedział Liberadzki.

– Nikt nie zleci do przewozu towaru, który po drodze się zdematerializuje. Wiadomo, że to powinien być kontrakt na usługę o charakterze tranzytowym. Przewóz towaru z granicy polsko-ukraińskiej z określonego punktu i dostarczenie go tam, gdzie jest punkt, w którym to zboże opuści UE i będzie kierowane dalej – dodał. – Z tego punktu widzenia Unia Europejska zrobiła już dla tego tranzytu bardzo dużo. Dlaczego? Bo sfinansowała główne ciągi komunikacyjne – i kolejowe i drogowe. To są pieniądze, które pochodzą z UE. Na budowę autostrad, modernizację linii kolejowych, koszty kwalifikowane. Jeżeli przyjmiemy 100 proc. to UE płaci między 80 a 85 proc. wydatków na budowę czy modernizację tych głównych ciągów. Podobne są inwestycje w portach morskich – podkreślił europoseł.

"Dyletanctwo rządzących"

Zdaniem Liberadzkiego, "jeżeli chodzi o pozostałe elementy, to jest to kwestia dyletanctwa władz Polski". – Dlatego, że ta sprawa trwa od roku. Już rok temu zdawano sobie sprawę, że będzie trzeba zerwane połączenia przez Morze Czarne zastąpić innymi połączeniami. Nikt sobie chyba nie wyobraża, że poprosimy komisarza UE ds. transportu czy rolnictwa, żeby przyjechał i organizował pociągi tranzytowe przez Polskę. To jest nasza własna kompetencja – stwierdził polityk.

Jak ocenił eurodeputowany Lewicy, "popełniono bardzo duży błąd, dlatego, że nie dokonano jakiegokolwiek zbilansowania potrzeb zbożowych, paszowych i roślin oleistych w Polsce w kontekście krajowych zbiorów, producentów krajowych, kosztów, które ponoszą i ewentualnie cen światowych". – Zabrakło powiedzenia: nadwyżkę eksportowaliśmy i eksport był krocie większy niż import. Nasza nadwyżka w eksporcie produktów rolno-spożywczy wyniosła 13 mld euro – stwierdził polityk. – Już w czerwcu zeszłego roku premier mówił, że musimy uważać, bo ten napływ zboża może zatrząść rynkiem. I co z tego, że mówił? Ktoś zlekceważył żywotne interesy branży produkcji płodów rolnych w Polsce i przetwórstwa – podkreślił.

Europoseł: Zaszkodziliśmy Ukrainie

Liberadzki podkreślił, że musimy zdawać sobie sprawę z konsekwencji. – Po pierwsze mamy kolejny punkt sporu z KE. Po drugie chcemy zabiegać u uczestnictwo w odbudowie Ukrainy, a w tym momencie jej zaszkodziliśmy. Niejako pokazaliśmy, że nie można na nas liczyć. Niechcący pokazaliśmy też, że rząd polski działa w interesie strony rosyjskiej, bo to jest dla niej wymarzona sytuacja, w której Ukraina ma dalej problemu – ocenił Liberadzki. – Z punktu widzenia gospodarczego Ukraina jest bardzo zniszczona. Jeżeli chcemy się liczyć w grze europejskiej o kontrakty na jej odbudowę, to nasze uwarunkowania w UE będą gorsze. A jednocześnie łamiemy kolejne prawa unijne, czyli kompetencje UE ws. handlu zagranicznego – zaznaczył europoseł Lewicy.

Czytaj też:
Soboń: Kryzys zbożowy musimy rozwiązać w ramach UE
Czytaj też:
Zboże z Ukrainy. Rumunia chce wziąć przykład z Polski

Źródło: rp.pl
Czytaj także