Wyciek tajnych dokumentów Pentagonu. "Ukraina ma argument w rozmowach z USA"

Wyciek tajnych dokumentów Pentagonu. "Ukraina ma argument w rozmowach z USA"

Dodano: 
Prezydent USA Joe Biden i prezydent Ukrainy Wołodymyr Zełenski podczas spotkania w Kijowie
Prezydent USA Joe Biden i prezydent Ukrainy Wołodymyr Zełenski podczas spotkania w Kijowie Źródło: Wikimedia Commons / president.gov.ua
Przecieki z Pentagonu mogą być dla Ukrainy argumentem w dialogu z USA ws. zwiększenia dostaw broni – mówi DoRzeczy.pl Mateusz Piotrowski, analityk Polskiego Instytutu Spraw Międzynarodowych.

Damian Cygan: Czy można pokusić się już o ocenę skutków wycieku dokumentów z Pentagonu?

Mateusz Piotrowski: Pierwszy efekt tej sprawy, oczywiście poza wizerunkowym, jest taki, że administracja amerykańska dokonuje przeglądu tego, jak szerokie jest grono osób mających dostęp do tajnych i ściśle tajnych materiałów.

Z tym od razu wiąże się ryzyko, że ewentualne cięcia będą zbyt restrykcyjne. Już mówi się o tym, że trzeba będzie znaleźć jakąś drogę środka, bo być może faktycznie dostęp do tych dokumentów jest zbyt luźny, ale to nie oznacza, że należy go drastycznie ograniczyć.

Moim zdaniem akurat w tej sprawie problem nie leży w tym, że grono osób mających dostęp do tych materiałów było zbyt szerokie, tylko że ten młody człowiek (oskarżonym w tej sprawie jest 21-letni Jack Teixeira - red.), domniemany sprawca wycieku, po prostu nie nadawał się do posiadania poświadczenia do tajnych dokumentów.

Czy ta sprawa jest poważniejsza niż afera WikiLeaks?

W moim odczuciu nie. W ramach WikiLeaks opublikowano tysiące informacji wywiadowczych o tym, że Stany Zjednoczone szpiegują swoich sojuszników. Wtedy to była fala szoku. Ponad 10 lat po tamtych wydarzeniach żyjemy już w innej rzeczywistości i państwa też zdają sobie z tego sprawę.

Wyciek danych z Pentagonu wywołał oczywiście pewne tarcia, bo Ukraina nie jest zachwycona tym, że USA podchodzą sceptycznie do planowanej kontrofensywy. Z kolei Korea Południowa na pewno nie jest zadowolona z tego, że światło dzienne ujrzała informacja o jej zakulisowych rozmowach z USA na temat dostaw broni na Ukrainę, choć oficjalnie Seul stoi na stanowisku, że to nie wchodzi w grę.

Mamy zatem drobne zgrzyty, ale ostatecznie moim zdaniem Stany Zjednoczone wychodzą z całego tego zamieszania obronną ręką.

Czy dostrzega pan jakiekolwiek wiarygodne przesłanki, które mogłyby świadczyć o tym, że wyciek dokumentów z Pentagonu był kontrolowany?

Na początku rzeczywiście pojawiły się takie informacje, ale działania wymiaru sprawiedliwości coraz mniej wskazują na taki scenariusz. Sprawą zajęło się FBI, natomiast tajemnicą pozostaje, jak bardzo uczestniczy w tym dochodzeniu amerykański wywiad.

Z tego, co wiemy obecnie, wynika, że publikacja tajnych materiałów na różne zupełnie tematy, nie tylko ten związany z wojną na Ukrainie, miała się zacząć jesienią ub.r. To może oznaczać, że sprawca wycieku nie kierował się żadnym kluczem, tylko udostępniał to, do czego w danym momencie udało się mu dotrzeć.

Może się więc okazać, że ten młody żołnierz działał z prywatnych i egoistycznych przesłanek, żeby móc pochwalić się w sieci czymś ekstra. Pytanie, na ile opinia publiczna będzie miała wgląd w jego proces.

Czy dokumenty, które wyciekły i zostały opisane w zachodniej prasie, bardziej szkodzą Stanom Zjednoczonym, czy Ukrainie?

USA raczej nie, choć nie znamy pełnej skali tego wycieku. Niektóre media rzeczywiście podały jakąś część tych dokumentów, inne media cały czas nad nimi pracują, więc sprawa jest rozwojowa. Z kolei dla Ukrainy publikacja tych danych też jest pewnym argumentem w dialogu ze Stanami Zjednoczonymi.

Co pan ma na myśli?

Kijów może powiedzieć Waszyngtonowi: "Nie oceniacie pozytywnie szans powodzenia naszej kontrofensywy, to dajcie nam więcej sprzętu, przecież macie odpowiednie możliwości. Nasi żołnierze z miesiąca na miesiąc pokazują, że są w stanie błyskawicznie przeszkolić się z obsługi nowych systemów".

Warto zwrócić również uwagę, że ujawnione dokumenty dotyczące kontrofensywy nie były najświeższe. A Rosja na pewno ma rozpisanych kilka scenariuszy, czego spodziewać ze strony Ukrainy, także w kontekście ewentualnych nowych rodzajów wsparcia, które Kijów może otrzymać z Zachodu do przeprowadzenia kontrofensywy.

Wyciek danych z Pentagonu rodzi więc ryzyko, bo pokazuje pewne karty, ale nie jest też tak, że Ukrainie odsłoniono nagle całą talię i wiadomo, czym będzie grała.

Czytaj też:
Wyciek z Pentagonu. Węgry mogą potajemnie pomagać w przerzucie broni na Ukrainę
Czytaj też:
Atak Ukrainy na Moskwę. Wywiad USA przeanalizował "niewiarygodny scenariusz" wojny
Czytaj też:
Chiny odmówiły Grupie Wagnera. Wyciekły tajne dokumenty USA

Rozmawiał: Damian Cygan
Źródło: DoRzeczy.pl
Czytaj także