– Krym jest rosyjski od dwóch stuleci, a ukraiński dopiero od 60 lat, po tym jak został przekazany przez dyktatora w ramach kaprysu – przekonywała Le Pen. Jej zdaniem mieszkańcy półwyspu "dobrowolnie wyrazili chęć przynależności do Federacji Rosyjskiej poprzez głosowanie".
– Mam własne wrażenia z podróży na Krym, gdzie rozmawiałam z mieszkańcami i mogłam na własne oczy zobaczyć, że są bardziej skłonni być w Rosji – argumentowała, dodając, że "po referendum nie było uchodźców z Krymu". – Nikt nie opuścił swojego miejsca zamieszkania – stwierdziła, pomijając represje wobec Tatarów krymskich.
Putin: Sprawa Krymu jest zamknięta
Rosja zajęła Krym w 2014 r. W obecności wojska przeprowadzono nielegalne "referendum", a następnie ogłoszono, że półwysep wszedł w skład Federacji Rosyjskiej. Według Moskwy 97 proc. mieszkańców Krymu i 95 proc. w Sewastopolu opowiedziało się za przyłączeniem do Rosji.
Od kilku lat rosyjska propaganda powtarza, że mieszkańcy półwyspu głosowali za demokratycznym zjednoczeniem z Rosją zgodnie z prawem międzynarodowym i Kartą Narodów Zjednoczonych. Według prezydenta Władimira Putina sprawa Krymu "jest ostatecznie zamknięta".
Wojna na Ukrainie i decyzja Chruszczowa
Utrzymanie anektowanego półwyspu to jeden z kluczowych warunków, jakie Rosja stawia Ukrainie przed ewentualnymi negocjacjami pokojowymi. Władze w Kijowie nie chcą się na to zgodzić – uważają Krym za terytorium czasowo okupowane.
Krym został przekazany Ukraińskiej Socjalistycznej Republice Radzieckiej w 1954 r. z inicjatywy ówczesnego sekretarza generalny KC KPZR i premiera ZSRR Nikity Chruszczowa. Odpowiednią uchwałę w tej sprawie podjęło prezydium Rady Najwyższej ZSRR. Według prof. Serhija Płochija Chruszczow chciał w ten sposób odwdzięczyć się ukraińskim towarzyszom, którzy wsparli go podczas walki o władzę w Moskwie.
Czytaj też:
Brytyjski wywiad o eksplozji na Krymie: Rosja ma problem