We wtorek Sejm zajmował się prezydenckim projektem nowelizacji ustawy o komisji ds. rosyjskich wpływów. Stanowisko PiS przedstawił Piotr Kaleta, a perspektywę PO Borys Budka.
Opozycja nazywa ustawę "lex Tusk", zaś obóz rządzący "lex AntyPutin".Choć zarówno politycy PiS, jak i PO bardzo dużo i głośno mówią o ustawie w mediach, w trakcie dyskusji sala sejmowa była niemal pusta.
– Ustawa jest bublem prawnym i wprowadza do polskiego porządku prawnego bolszewicką komisję z partyjnego nadania, która nie ma zajmować się prawdą, tylko nagonką na tego, kto wygrywał z PiS-em, wygra z PiS-em i tego, kogo Jarosław Kaczyński boi się najbardziej, czyli nagonką na Donalda Tuska – powiedział poseł. Jak dodał tej "ustawy nie da się naprawić", ponieważ jest niekonstytucyjna i ma na celu tylko jedno – "wyeliminowanie przeciwników politycznych z życia publicznego".
Budka mówił, że w następnym Sejmie to premier Morawiecki i była premier Szydło będą odpowiadać, ale przed komisją śledczą.
Szydło: Budka bredzi. Dostaliście amoku
Na słowa Budki ostro odpowiedziała sama Szydło. We wpisie w mediach społecznościowych była premier stwierdziła, że poseł PO "bredzi", a politycy PO wpadli w amok, gdyż boją się ujawnienia faktów na temat rosyjskich wpływów.
"Borys „Trzęsą mi się ręce” Budka bredził - bo trudno inaczej określić jego wypowiedź - o „proputinowskiej polityce PiS”. Panie Budka, wiem, że po prostu przemawia przez was, członków Platformy, strach. Dostaliście amoku, gdy okazało się, że powstanie komisja ds. badania wpływów rosyjskich" – napisała na Twitterze.
Szydło nawiązała w ten sposób do głośnego wywiadu Budki, który zapytany o czwartą zwrotkę hymnu stwierdził, że przez polityków PiS trzęsą mu się ręce.
"Dostaliście jeszcze większego amoku po emisji filmu przedstawiającego prawdę o uległej polityce waszego rządu wobec Rosji. Teraz próbujecie atakować inwektywami rząd PiS, który jak żaden inny zabezpieczył Polskę przed Rosją - bo boicie się oceny Polaków" – dodała w tym samym wpisie.
Czytaj też:
Szydło: Tusk wie to doskonale. To jego ostatnia szansaCzytaj też:
"Nie było chętnych do Komisji?". Terlecki odpowiada na pytania dziennikarki "Wyborczej"