• Łukasz ZboralskiAutor:Łukasz Zboralski

Mocne uderzenie

Dodano: 
Iga Świątek
Iga Świątek Źródło: PAP/EPA / CHRISTOPHE PETIT TESSON
Królowa tenisa jest jedna – Iga Świątek. Właśnie to potwierdziła, po raz trzeci wygrywając w Paryżu. W czołówce są jeszcze dwie kandydatki do korony. Wszystkie trzy łączy styl, który zdominował kobiece granie. Czy zdominował na długo? I czy Iga może spać spokojnie?

Iga Świątek na Roland Garros dokonała tego, co udało się nielicznym zawodniczkom tenisowym – obroniła tytuł mistrzyni sprzed roku. Po raz trzeci (bo wygrała też w 2020 r.) odebrała puchar dla najlepszej na ziemnych kortach. O tym, jak doniosłym osiągnięciem w kobiecym tenisie jest utrzymanie paryskiego tytułu, najlepiej świadczy to, że ostatnią zawodniczką, której się to przed Igą udało, była Belgijka Justine Henin i na powtórkę jej wyczynu trzeba było czekać 16 lat. Przed nimi obrona tytułu udawała się także tylko największym gwiazdom dyscypliny – m.in. czterokrotnie Francuzce Suzanne Lenglen (to jej imię nosi dziś druga największa arena tenisowa Roland Garros), trzykrotnie Amerykance Chris Evert, dwukrotnie Jugosłowiance Monice Seles oraz Niemce Steffi Graf.

Zwycięstwo to nie przyszło łatwo. I nie chodzi tu o to, że w finałach zdarzają się łatwe mecze – do finału zawsze trafiają najlepsi w turnieju. Jednak zderzenie z Czeszką Karoliną Muchovą spowodowało, że triumf 22-letniej Polki wisiał na włosku. O ile zaczęło się od znacznej dominacji Polki i łatwo wygranego pierwszego setu 6:2, o tyle w drugim secie, gdy wszystko wydawało się już prawie jasne przy stanie 3:0 dla Polki, wszystko zaczęło się sypać. Iga przegrywała gem za gemem. Przegrała drugiego seta i była w

Artykuł został opublikowany w 25/2023 wydaniu tygodnika Do Rzeczy.

Czytaj także