Według oficjalnej wersji, białoruski przewodniczący Aleksandr Łukaszenka zaprosił Grupę Wagnera na Białoruś w ramach porozumienia, które zakończyło bunt wszczęty przez Jewgienija Prigożyna w ostatni piątek, kiedy to wagnerowcy zajęli Rostów nad Donem i Woroneż, ale zatrzymali się około 200 kilometrów od Moskwy, żeby "uniknąć rozlewu rosyjskiej krwi".
Prigożyn tłumaczył, że wszczął rebelię, aby zażądać zmian w dowództwie wojskowym Federacji Rosyjskiej, które obwinia za niepowodzenia w wojnie na Ukrainie.
Prezydent Rosji Władimir Putin powiedział, że bojownicy Wagnera mogą swobodnie przenieść się na Białoruś, dołączyć do rosyjskiej armii lub wrócić do domu, mimo iż wcześniej zapowiadał ich ukaranie i nazwał "zdrajcami".
Zdjęcia satelitarne bazy wojskowej na południowy wschód od Mińska pokazują nowe obiekty, co sugeruje budowę ośrodka dla Grupy Wagnera.
Polska celem dla wagnerowców?
– Zaczęły się przygotowania do budowy bazy dla wagnerowców. Według różnych informacji, może być ich nawet 6-8 tys. Niewykluczone, że będzie więcej, bo możliwe są dodatkowe rekrutacje na Białorusi – powiedział w czwartek w rozmowie z Polskim Radiem 24 zastępca przewodniczącego Zjednoczonego Gabinetu Przejściowego Białorusi Paweł Łatuszka.
Zapytany, czy wagnerowcy mogą uderzyć na Ukrainę z terytorium Białorusi, opozycjonista odpowiedział, że "wiele zależy od tego, jak będą wyposażeni". – Jeśli będzie to ciężki sprzęt, to ryzyko zaatakowania Ukrainy wzrasta. Trzeba też brać pod uwagę, że to jedni z najlepszych żołnierzy rosyjskich, którzy nie liczą się nawet z ofiarami w swoich szeregach – wytłumaczył.
Łatuszka uważa, że "Polska może być potencjalnym celem dla wagnerowców".
– Prowokacji można się spodziewać już podczas szczytu NATO w Wilnie. (...) Wystarczy, że będzie kąsała granicę – oznajmił.
Czytaj też:
Zemsta Putina. "WSJ": Kreml przejmuje imperium WagneraCzytaj też:
Błaszczak: Możemy spodziewać się ataków hybrydowych z udziałem Grupy Wagnera