Zandberg nie chce przymusowej relokacji imigrantów. Oto powód

Zandberg nie chce przymusowej relokacji imigrantów. Oto powód

Dodano: 
Adrian Zandberg, Członek Zarządu Krajowego Partii Razem, poseł Lewicy
Adrian Zandberg, Członek Zarządu Krajowego Partii Razem, poseł Lewicy Źródło: PAP / Paweł Supernak
To, czego potrzebujemy, to jest mechanizm solidarności – mówi Adrian Zandberg pytany referendum ws. imigrantów i pakt migracyjny UE.

Posłowie PiS przygotowali projekt nowelizacji ustawy o referendum ogólnokrajowym. Propozycja trafiła już do Sejmu. Celem jest umożliwienie przeprowadzenia referendum w tym samym dniu, co wybory powszechne.

Dyskusja o ewentualnym referendum rozgorzała po tym, jak Unia Europejska wróciła do koncepcji tzw. przymusowej relokacji w ramach paktu migracyjnego, czyli narzucenia państwom członkowskim, żeby wpuściły na swoje terytorium nielegalnych migrantów z Afryki i Bliskiego Wschodu.

Zandberg o referendum

W ocenie Adriana Zandberga referendum w tym zakresie nie jest w Polsce potrzebne. Polityk powiedział, że wolałby, aby instytucja referendum nie była w nadużywana. Wskazał, że jego formacja nie poprze w Sejmie tego pomysłu.

– Dlatego, że komuś źle idzie w kampanii wyborczej, to w związku z tym sięga po referendum. Już był jeden taki, który liczył na to, że się podeprze referendum, kiedy mu źle szło w kampanii wyborczej. To był prezydent Komorowski. Skończyło się to źle dla prezydenta Komorowskiego i myślę, że podobnie kiepsko skończy się dla Morawieckiego – ocenił Zandberg.

Polityk mówił o referendum z września 2015 roku ws. m.in. jednomandatowych okręgów wyborczych. Frekwencja wyniosła wtedy 7,8 proc.

Zandberg: Przymusowa relokacja nie zadziała

– Polityka przymusowej relokacji nie ma specjalnie wielu entuzjastów – zwrócił uwagę poseł klubu Lewicy.

Ja też nie należę do entuzjastów przymusowej relokacji, bo w realiach Schengen przymusowe relokacja po prostu nie zadziała. To, czego potrzebujemy, to jest mechanizm solidarności. I tutaj ja nie mam żadnych wątpliwości, że potrzebujemy silnego mechanizmu solidarności finansowej dla tych krajów, które muszą mierzyć się z tym, że w jakimś momencie, ze względu na przykład na wojnę tuż za ich granicą, napływa do nich wielu uchodźców wojennych – ocenił.

Pakt migracyjny UE

Na początku czerwca szefowie dyplomacji państw członkowskich UE przyjęli stanowisko negocjacyjne w zakresie reformy regulacji migracyjnych. Nowe nakazy stanowią o minimalnej rocznej liczbie relokacji z państw, w których migranci przekraczają granicę Unii do państw UE "mniej narażonych" na takie przyjazdy. Polska byłaby państwem, do którego mieliby trafiać migranci.

Roczna liczba migrantów przymusowo relokowanych została ustalona na 30 tys. Minimalna roczna suma – jak to określono –"nakładów" na relokację to 22 tysiące euro (kwota może zostać zwiększona). W praktyce oznaczałoby to, że państwa członkowskie będą musiały godzić się na relokacje migrantów lub liczyć się z karami w wysokości 22 tys. euro od każdego nieprzyjętego Araba czy Afrykanina.

Czytaj też:
Referendum o imigrantach. Konfederacja zaproponowała pięć pytań
Czytaj też:
Ile pytań i jaki termin referendum? Premier odpowiada

Źródło: RMF 24 / rp.pl
Czytaj także