Uważam, że program jest. Dopracowywany od dłuższego czasu, w przypadku Donalda konsekwentnie realizowany od początków Polski pokomunistycznej 12 września 1991 r. doszło do spotkania szefa CDU Helmuta Kohla z szefem Porozumienia Centrum Jarosławem Kaczyńskim. Spotkanie miało miejsce w siedzibie kanclerza Niemiec, ale celowo nie wymieniam funkcji państwowych rozmówców, przede wszystkim chodziło bowiem o stosunki między obiema partiami. W spotkaniu uczestniczyły jeszcze dwie osoby: jeden z dyrektorów Fundacji Adenauera i asystent od specjalnych spraw kanclerza (znanego mi z racji pracy w Sekretariacie Episkopatu Polski na rzecz projektu Fundacji Rolniczej) oraz niżej podpisany. Notabene bawiły mnie później informacje, a nawet „notatki” (!) – publikowane np. w „Die Welt” – z przebiegu tej rozmowy, pochodzące od osób w niej nieuczestniczących.
Jarosław Kaczyński po rozmowie dziwił się, że kanclerz nie mówił o flagowym projekcie CDU – regionalizacji Europy. Miałem trochę inne zdanie. Z widocznymi emocjami Kohl mówił o Mazurach i Królewcu (Königsbergu) – czyli o Prusach Wschodnich. Brzmiało to o wiele groźniej. Wiadomo było, że tylko determinacja i osobiste zaangażowanie kanclerza spowodowały, że stolicą zjednoczonych Niemiec została stolica Prus, a nie Frankfurt nad Menem. Berlin – w sposób naturalny ułomny i sztuczny bez zaplecza Pomorza i Prus Wschodnich…
Dalsze rozpowszechnianie artykułu tylko za zgodą wydawcy tygodnika Do Rzeczy.
Regulamin i warunki licencjonowania materiałów prasowych.