Prof. Krasnodębski ostro: Politykom niemieckim wolno w stosunku do Polski mniej

Prof. Krasnodębski ostro: Politykom niemieckim wolno w stosunku do Polski mniej

Dodano: 
prof. Zdzisław Krasnodębski, eurodeputowany PiS
prof. Zdzisław Krasnodębski, eurodeputowany PiS Źródło:PAP
– Dobrze by było, żeby niemieccy politycy zrozumieli, że im nie wypada wypowiadać pewnych opinii na temat Polski – mówi w rozmowie z DoRzeczy.pl prof. Zdzisław Krasnodębski, europoseł PiS.

DoRzeczy.pl: Manfred Weber odmówił debaty z premierem Mateuszem Morawieckim. Dlaczego Weber tak ostro atakuje Prawo i Sprawiedliwość?

Prof. Zdzisław Krasnodębski: Ta sprawa ma dwa aspekty. Jeden aspekt dotyczy relacji polsko-niemieckich. Manfred Weber jest wiceprzewodniczącym partii CSU, politykiem niemieckim, działającym na płaszczyźnie europejskiej. Jednocześnie to wpływowy polityk unijny. Był kandydatem na przewodniczącego Komisji Europejskiej. Nie uzyskał tego stanowiska głównie za sprawą prezydenta Francji, kwestionującego całą ideę „Spitzenkandidat” - wiodącego kandydata rodzin partii europejskich i wyłaniania przewodniczącego lub przewodniczącej Komisji w wyborach europejskich.

Dobrze by było, żeby niemieccy politycy wreszcie zrozumieli, że im nie wypada wypowiadać pewnych opinii na temat Polski, mieszać się do naszych spraw wewnętrznych, do naszych wyborów. Politykom niemieckim, w związku z ciągle niezamkniętą historią, ze zbrodniami niemieckimi popełnionym w czasie II wojny światowej, wolno w stosunku do Polski mniej. Niemcom pewnych rzeczy w stosunku do Polaków nie wypada mówić i robić. Oni uznają to w stosunku do Izraela, natomiast w stosunku do Polski jest wręcz przeciwnie – wydaje im się, że powinni się szczególnie „troszczyć o demokrację” w Polsce. Jest to tym bardziej oburzające, że - inaczej niż w przypadku Izraela - nigdy nie doszło do zadośćuczynienia polskim ofiarom zbrodni niemieckich i Polsce nie zostały wypłacone reparacje.

A drugi aspekt?

Druga płaszczyzna tej wypowiedzi, to polityka unijna. To w tym kontekście padły te słowa. Rodzina partyjna, którą kieruje Manfred Weber, która od lat dominowała w Parlamencie Europejskim, traci swoją pozycję. Partie w niej zrzeszone tracą poparcie. Wnika to za faktu, że tzw. centroprawica, chadecja straciła swoją tożsamość chrześcijańską i konserwatywną. Te partie nie są już, ani chrześcijańskie i przejmują lewicowo-liberalne idee. W obecnej kadencji Parlament Europejski jest zdominowany przez lewicę, z którą EPL zawarła kompromis, ale już nie EPL nadaje ton tej koalicji, lecz socjaliści i Zieloni. Jednocześnie lewica staje się coraz bardziej radykalna i jej program zaczyna być szkodliwy także dla Niemiec i niemieckiej gospodarki. Dlatego Weber zaczął szukać sojuszników po prawej stronie we frakcji EKR (Europejscy Konserwatyści i Reformatorzy), w której dominuje delegacja polska. Weber kokietuje Georgię Meloni, prowadzi rozmowy z delegacką czeską w EKR, negocjuje nawet z Matteo Salvinim, którego partia należy do frakcji ID (Tożsamość i Demokracja). Stwierdził nawet, że partia Meloni Fratelli d’Italia mogłaby przejść do EPL-u. W związku z tym „otwarciem na prawo” jest ostro atakowany przez swoich konkurentów politycznych oraz przez media niemieckie, które partie skupione w EKR wrzucają do jednego worka z AFD.

Weber usiłuje EKR podzielić i - w przyszłości - rozbić. Dopuszcza współpracę z EKR, ale nie z Prawem i Sprawiedliwością, co jest tym bardziej absurdalne, że największą, określającą politykę całej frakcji siłę w EKR stanowią europosłowie PIS. Ponieważ jest atakowany, mówi o „zaporze ogniowej” stosunku do „skrajnej prawicy” i stawia PiS obok AfD i partii Marine Le Pen. A przecież dokładnie wie, że nasze stanowiska w kwestii Ukrainy i przyszłości UE jest zupełnie inne - powinien także pamiętać, że PiS jest partią wyrosłą z ruchu „Solidarności”, ceniącą polskie tradycje wolnościowe, w tym szczególnie walkę Polaków z totalitaryzmem niemieckim i sowieckim w czasie II wojny światowej. Wie także, że nasza rola w Parlamencie Europejskim jest znacząca, że to dzięki pracy delegacji polskiej EKR jest szanowaną frakcją, skutecznie reprezentującą europejski konserwatyzm. Woli jednak odwoływać się do karykatury Polski i PiS, rozpowszechnianej w Europie przez polską opozycję i niemieckie media. I to jest oburzające. Trzeba dodać, że rzeczywiście jesteśmy w polityce unijnej konkurentami politycznymi EPL, mamy inną wizję reformy UE i polityki unijnej. Sądzę przy tym, że rozbicie EKR-u się nie powiedzie, to raczej EKR będzie coraz bardziej atrakcyjną opcją dla wyborców, którzy mają już dość lewico-liberalnego ekstremizmu i miałkości EPL.

Czytaj też:
Zalewska: Von der Leyen i Weber będą angażować się w polskie wybory
Czytaj też:
Prof. Legutko: Weber ma osobiste odczucie wrogości wobec PiS-u

Źródło: DoRzeczy.pl
Czytaj także