Balu – w rozumieniu szalonego i, zdawałoby się, niczym nieograniczonego, a na pewno do tej pory niepohamowanego rozdawania wyborcom przez rząd ciężko zarabianych przez polskich podatników pieniędzy; pieniędzy najpierw bez skrupułów zabieranych polskim podatnikom. I na dodatek zadłużania w tym celu przez ten sam rząd tych samych polskich podatników na całe następne dekady.
To koniec balu – bez względu na wynik tych wyborów. To koniec balu – bez względu na to, kto w nich zatriumfuje i czy komukolwiek uda się stworzyć rząd.
Albowiem – w zasadzie bez względu na wynik nadchodzących wyborów – wiadomo, że w kolejnych latach nie uda się utrzymać tego tempa rozdawnictwa – przypominającego rozrzucanie ze śmigłowców pieniędzy niczym konfetti – które narzucił PiS.
Dalsze rozpowszechnianie artykułu tylko za zgodą wydawcy tygodnika Do Rzeczy.
Regulamin i warunki licencjonowania materiałów prasowych.