Śliwka: Słowa Leszczyny to wycofywanie się w stylu PO z obietnic wyborczych

Śliwka: Słowa Leszczyny to wycofywanie się w stylu PO z obietnic wyborczych

Dodano: 
Andrzej Śliwka, poseł PiS
Andrzej Śliwka, poseł PiS Źródło:PAP / Albert Zawada
- Gdy PO za coś odpowiada, to od razu umywa ręce i nie chce realizować swoich zobowiązań – mówi w rozmowie z DoRzeczy.pl Andrzej Śliwka, wiceminister aktywów państwowych, poseł elekt.

DoRzeczy.pl: Izabela Leszczyna twierdzi, że w budżecie mamy „dziurę Morawieckiego”. Zdaje się, że Platforma Obywatelska już przyjmuje narrację, że „pieniędzy nie ma i nie będzie”. Czy rzeczywiście zostawiacie finanse publiczne w tak fatalnym stanie?

Andrzej Śliwka: To kłamstwo opozycji. Pani poseł Leszczyna będąc wiceministrem finansów nie popisała się. Nie zna się na gospodarce, czyli ważnym segmencie państwa. To wycofywanie się w stylu PO z obietnic zaproponowanych w trakcie kampanii. Mam nadzieję, że dalej będzie rządziło Prawo i Sprawiedliwość, jednak jeśli będzie inaczej, to w tej wypowiedzi mamy przedsmak tego, co będzie czekało Polskę.

Za chwilę będzie rezygnacja z kolejnych postulatów, które tak swoją drogą PO skopiowała od PiS-u, jak podniesienie kwoty wolnej od podatku, podwyżki w budżetówce, czy wśród nauczycieli. To standardowa praktyka polityków PO. Gdy PO za coś odpowiada, to od razu umywa ręce i nie chce realizować swoich zobowiązań. To skrajnie nieodpowiedzialne, niewiarygodne. Pamiętamy, że oni za nic mają dotrzymywanie obietnic, jak w słowach Jana Vincenta Rostowskiego w rozmowie z Radosławem Sikorskim z „Sowy i przyjaciół”, że „dwa razy obiecać to tyle samo, co dotrzymać” lub, że „obietnice dotyczą tych, którzy w nie wierzą”. To motto, które funkcjonuje ze strony polityków PO. Widzieliśmy to w latach 2007-2015. Mam nadzieję, że tego nie zobaczymy w najbliższych latach, że znajdzie się partner, który będzie chciał z PiS dbać o Polską gospodarkę. Potrafimy to robić, mamy jedne z najniższych w całej Unii Europejskiej wskaźniki bezrobocia, długu publicznego, z kolei skumulowany wzrost gospodarczy z ostatnich lat jest jednym z najwyższych.

Wielu polityków młodego pokolenia ze Zjednoczonej Prawicy osiągnęło wyniki lepsze, niż weterani sceny politycznej. Warto tu wymienić pana, Kacpra Płażyńskiego, Adama Andruszkiewicza, Marcina Horałę… Czyżby wyborcy odczuwali potrzebę pokoleniowej zmiany?

To olbrzymie zaufanie. Bardzo dziękuję wszystkim, którzy wzięli udział w wyborach, a szczególnie tym, którzy w moim okręgu wyborczym elbląsko-ostródzki mi zaufali, było ich blisko 33 tysiące. To dla mnie wielkie wyróżnienie, ale tez zobowiązanie do ciężkiej pracy i motywacja aby nie zejść z kursu działania na rzecz naszego regionu. W trakcie kampanii odbyłem setki spotkań, rozmów o tym, jak zmienia się nasz region, województwo warminsko-mazurskie, uścisnąłem tysiące dłoni.

Bardzo dobre wyniki robili też politycy doświadczeni, będący od wielu lat na scenie politycznej. Prawo i Sprawiedliwość jest szeroką formacją, są w niej ludzie od wielu lat, są też młode osoby. Jest u nas ciągłość pokoleń. Cieszy to, że politycy po trzydziestce dostają szansę i ją wykorzystują. Takiego spojerzenia i działania nie ma w innych formacjach.

Czytaj też:
Horała: Mam mało złudzeń, że dla części opozycji polski interes jest na pierwszym miejscu
Czytaj też:
Cymański: Moje życie nie będzie puste, ale ciągnie wilka do lasu

Źródło: DoRzeczy
Czytaj także