Koniec Rzeczypospolitej Autorytetów
  • Jan FiedorczukAutor:Jan Fiedorczuk

Koniec Rzeczypospolitej Autorytetów

Dodano: 
PiS, zdjęcie ilustracyjne
PiS, zdjęcie ilustracyjne Źródło:PAP / Mateusz Marek
Dwie kadencje PiS stanowiły walec, który przejechał po Polsce, domykając pewien etap w historii III RP. Lewicowo-liberalny salon odniósł pyrrusowe zwycięstwo – do władzy co prawda wróciła PO, ale same elity mogą jedynie marzyć o odzyskaniu swej moralnej hegemonii sprzed 2015 r. Po ośmiu latach Kaczyńskiego u władzy niektórych zmian już nie sposób cofnąć.

Można by przypuszczać, że zwycięstwo Donalda Tuska oznacza triumf salonu, a zarazem restaurację projektu III RP. Nic bardziej mylnego. Po pierwsze, PiS jest nadal najpopularniejszą partią w Polsce; po drugie, Tusk powraca do władzy tylko dzięki silnej pozycji Trzeciej Drogi – formacji, która wbrew nakazom „Gazety Wyborczej” nie zgodziła się na projekt jednej listy; po trzecie wreszcie, salon III RP, salon autorytetów, nie miał żadnego wpływu na sukces opozycji. Wprost przeciwnie, takie osoby jak Adam Michnik, Krystyna Janda czy Tomasz Lis mogły tylko zaszkodzić Platformie Obywatelskiej. Najlepszym przykładem niedawny film Agnieszki Holland, która z pozycji autorytetu chciała pouczać Polaków, a odniosła skutek wprost odwrotny do zamierzonego, napędzając kampanię PiS. Owszem, Kaczyński oddaje władzę, ale to wcale nie znaczy, że Polska zaraz cofnie się do czasów sprzed 2015 r. Zmiany społeczne są zbyt głębokie, by to było możliwe. Dwie kadencje PiS całkowicie zmieniły Polskę.

Oświecone autorytety

W 2015 r. Bartłomiej Sienkiewicz udzielił głośnego wywiadu „Kulturze Liberalnej”, w którym stwierdził, że osiem lat rządów PO było czasem „bezprzykładnego rozwoju”, gdy Polsce udało się przełamać „typowy dla głębokich peryferii” układ obowiązujący od XVIII w. Jak podkreślał były szef MSW, „oświeceni reformatorzy” od setek lat próbowali zmodernizować Rzeczpospolitą, jednak ich propozycje były odrzucane przez społeczeństwo. Dopiero Platformie oraz elitom III RP udało się przełamać ten zaklęty krąg. Przeświadczenie, że elity muszą się mocować z Polakami, legło u ideologicznych podstaw III RP. Profesor Zdzisław Krasnodębski w swojej pracy „Demokracja peryferii” trafnie wskazał, że o ile klasyczny liberalizm zachodnioeuropejski kształtował się w oparciu o brak zaufania względem państwa, o tyle w Polsce po przemianach ustrojowych tradycja liberalna uformowała się na braku zaufania względem samego społeczeństwa. Lud trzeba kontrolować, bo inaczej odrodzą się demony nacjonalizmu, szowinizmu i ksenofobii. Jeszcze w 2011 r. Adam Michnik przyznawał w rozmowie z rosyjskimi mediami, że po przemianach ustrojowych obawiał się, że w Polsce dojdzie do antyrosyjskich pogromów.

Artykuł został opublikowany w 46/2023 wydaniu tygodnika Do Rzeczy.

Czytaj także