Tak wygląda Dubaj niecałe dwa tygodnie przed rozpoczęciem szczytu klimatycznego COP28. To co, odchodzenie od paliw kopanych wciąż radykalne?” – napisała na Twitterze Wiktoria Jędroszkowiak, aktywistka. Ilustracją był filmik, pokazujący zalaną do wysokości mniej więcej metra ulicę (podobno w Dubaju). Komentujący szybko wytknęli pani Jędroszkowiak ignorancję. Dubaj, miasto w Zjednoczonych Emiratach Arabskich, nie posiada w pełni funkcjonalnego systemu odprowadzania wody deszczowej, ponieważ ulewne deszcze zdarzają się tam tylko kilka razy w roku. A gdy już do nich dochodzi – mamy właśnie takie obrazki jak te, którymi podzieliła się pani Jędroszkowiak. Władze Dubaju tłumaczyły się z tego stanu rzeczy już wiele lat temu. W sieci można znaleźć opisy identycznych skutków ulew w Dubaju sprzed kilkunastu lat. Jest to tamtejszy standard, nic nadzwyczajnego.
COP28 zaczyna się 30 listopada i potrwa do 12 grudnia. Niewykluczone, że pani Jędroszkowiak, zawodowa 21-letnia aktywistka Inicjatywy Wschód, również tam będzie. Ciekawe, jak dotrze na miejsce, nie zostawiając śladu węglowego. Miejmy nadzieję, że środkiem transportu nie będzie samolot. Nie ma jednak złudzeń – delegacje przybywające do ZEA na kolejną klimatyczną konferencję pod egidą ONZ wygenerują odpowiednio wielki ślad CO2, bo kajakami raczej płynąć nie będą.
Dalsze rozpowszechnianie artykułu tylko za zgodą wydawcy tygodnika Do Rzeczy.
Regulamin i warunki licencjonowania materiałów prasowych.