We wtorek grupa posłów Koalicji Obywatelskiej i Polski 2050, reprezentowana przez posła KO Krzysztofa Gadowskiego, wniosła do Marszałka Sejmu poselski projekt ustawy o zmianie ustaw w celu wsparcia odbiorców energii elektrycznej, paliw gazowych i ciepła oraz niektórych innych ustaw.
Projekt szybko wzbudził duże kontrowersje, m.in. dlatego, że zakłada ułatwienie stawiania instalacji wiatrakowych, których funkcjonowanie jest uciążliwe dla mieszkających w okolicy ludzi, a także negatywnie wpływa na naturę. O sprawie napisała m.in. Fundacja Basta.
Fundacja napisała ponadto, że "projekt zakłada zmiany ustawie o gospodarce nieruchomościami, które umożliwią wywłaszczanie osób prywatnych w celu budowy elektrowni wiatrowych i innych inwestycji OZE, ponieważ po wejściu w życie projektu budowa inwestycji OZE będzie celem publicznym".
Wywłaszczenie pod wiatraki? Koalicja: To fake newsy
W reakcji na doniesienia Fundacji Baca, politycy Polskiego Stronnictwa Ludowego, jak i Koalicji Obywatelskiej i Polski 2050 odpowiedzieli, że nie ma mowy o wywłaszczeniach i jest to kłamstwo.
O założenia projektu ustawy dziennikarze dopytywali Borysa Budkę i Paulinę Hennig-Kloską podczas konferencji prasowej w przedmiocie projektu. Przedstawiciele KO i Polski 2050 przypomnieli, jaki jest cel ustawy, a następnie odnieśli się do oskarżeń o dopuszczanie wywłaszczenia Polaków.
– Dlaczego wpisaliście do projektu zmianę ustawy z 1997 roku o gospodarce nieruchomościami, skoro Pan mówi, że to nie dotyczy wywłaszczenia. Bo to jest ustawa, która wpisuje cele publiczne pod które można wywłaszczać – zapytał jeden z reporterów.
– To jest ustawa, która daje możliwość uznania, że przyłącze energetyczne do wybudowanego wiatraka jest doprowadzone właśnie w trybie administracyjnym. To nie jest żadne novum w prawie polskim. Żeby było jasne – zgodnie z polską Konstytucją – przypominam, że ta większość na szczęście Konstytucję szanuje – i zgodnie z ustawą o gospodarce nieruchomościami, nie ma w Polsce możliwości wywłaszczania dla prywatnych celów. To są fake newsy – powiedział Budka.
– Ale przyłącza będą na cele publiczne, czyli z możliwością wywłaszczenia – zwrócił uwagę dziennikarz.
– Przyłącze energetyczne, czyli kabel, jest propozycja, żeby można było w trybie administracyjnym decyzją wydać taką możliwość, ale tylko dla przyłącza i jeśli jest to cel publiczny na wniosek gminy – tłumaczył Budka.
Hennig-Kloska: Chodzi o przyłącza
Dziennikarz odparł, że w ustawie jest inaczej, bo jest mowa o modernizacji i budowie wiatraków, na co Hennig-Kloska powiedziała, że w kwestii wiatraków nie jest prawdą mówienie o możliwości wywłaszczenia. – W myśl tej ustawy możliwość podjęcia decyzji o inwestycji w danym miejscu będzie w rękach samorządu terytorialnego, ponieważ tam decyzje mogą zapadać tylko w zgodzie z planem zagospodarowania przestrzennego, zintegrowanym planem inwestycyjnym albo uchwałą gminy o lokalizacji inwestycji – wyjaśniała.
– Wszystkie te formy wydania zgody, a w późniejszym terminie wydanie pozwolenia na budowę, mogą być przyjęte tylko przy obowiązkowych konsultacjach społecznych, odbyciu spotkań otwartych w ramach konsultacji dla mieszkańców gminy, tak by faktycznie oddać decyzję o lokalizacji elektrowni wiatrowej na lądzie samorządom i mieszkańcom lokalnych społeczności – powiedziała poseł Polski 2050.
Jak dodała, przepis, który zaniepokoił dziennikarzy, "ma tylko umożliwić tylko poprowadzenie przyłącza, które biegnie pod ziemią i w gruncie rzeczy będzie to też doprecyzowane". – Dzisiaj rozmawialiśmy na porannym zespole koalicji, o tym, jak ten przepis doprecyzować, by intencje wnioskodawcy zostały zachowane, a jednocześnie dać możliwość realizowania celów tej ustawy – wskazała.
Budka dodał, że projekt jest procedowany w sposób jawny, by można było nad nimi pracować i zgłaszać konkretne uwagi.