DoRzeczy.pl: W nowym rozporządzeniu ministra sprawiedliwości czytamy o obowiązku uwzględniania pierwszeństwa i bezpośredniego stosowania prawa unijnego i międzynarodowego przy sporządzaniu orzeczeń oraz uzasadnień sędziowskich. Jak pan ocenia pomysły Adama Bodnara?
Dr Bartosz Lewandowski: Projekt rozporządzenia jest bardzo słusznie krytykowany jako "kuriozalny". Niestety, tylko tak można go określić. Nigdy w historii po 1989 roku nie mieliśmy tak jaskrawego przykładu ingerencji ministra sprawiedliwości, a zatem organu władzy wykonawczej, w sferę niezawisłości sędziów i niezależności sądów. Nigdy żaden minister nie zobowiązywał sędziów do tego, aby w uzasadnieniach sądu realizowali kierunki orzecznictwa, które minister uważa za słuszne. Wyobraźmy sobie sytuację, w której poprzedni minister sprawiedliwości Zbigniew Ziobro rozporządzeniem o podobnej treści nakazywałby sędziom uwzględnianie orzeczeń Trybunału Konstytucyjnego ws. K 5/17 oraz K 12/18, które dotyczyły chociażby ustroju KRS, czy gdyby przypominał o stosowaniu Konstytucji RP, będącej najwyższym prawem RP (art. 8 ust. 1). Taka ingerencja wkracza oczywiście w zakres orzekania sędziów w Polsce i jest niedopuszczalna. To łamanie trójpodziału władzy.
Sędzia Kamil Zaradkiewicz apeluje do sędziów, żeby nie stosowali się do tego rozporządzenia. Czy dobrze robi?
Oczywiście, że tak. Sędziowie, zgodnie z art. 178 ust. 1 ustawy zasadniczej, podlegają tylko Konstytucji i ustawom. Orzecznictwo sądów administracyjnych, sądów powszechnych i Sądu Najwyższego jest jasne. W sytuacji, gdy przepis rozporządzenia jest niekonstytucyjny, a ten przepis takim z pewnością jest, to sądy nie mają obowiązku go stosować. Mogą go przy orzekaniu zwyczajnie pominąć. Spodziewam się, że Krajowa Rada Sądownictwa, a być może również I Prezes Sądu Najwyższego prof. Małgorzata Manowska, która publicznie skrytykowała pomysł pana ministra, zaskarży przepis rozporządzenia do Trybunału Konstytucyjnego. Tutaj poziom niekonstytucyjności jest wręcz rażący, więc sprawa wydaje się nie do obrony.
Minister sprawiedliwości przekonuje, że "ustawa z 8 grudnia 2017 r. o KRS wprowadziła sprzeczny z Konstytucją tryb wyboru sędziów-członków KRS". Czyli może dojść do próby odsunięcia sędziów od orzekania?
Pan Minister oczywiście ma prawo do własnego zdania, ale od stwierdzenia konstytucyjności czy niekonstytucyjności prawa w Polsce jest Trybunał Konstytucyjny, który w orzeczeniach K 5/17 i K 12/18 badał pozycję ustrojową KRS. Trybunał wskazał, że wybór sędziów-członków KRS jest zgodny z ustawą zasadniczą, bowiem art. 187 ust. 1 pkt 2 ustawy zasadniczej nie precyzuje, kto ma dokonywać takiego wyboru sędziów, a Konstytucja wprost w ust. 4 tego przepisu umożliwia ustalenie ustroju organu w drodze ustawy. Jednocześnie aktualnie obowiązująca ustawa o KRS wyklucza możliwość odwoływania jej członków-sędziów, którzy zostali do tego organu wybrani. Dlatego nie ma procedury odwołania sędziów.
Jeżeli natomiast chodzi o kwestie prerogatywy prezydenta do powoływania sędziów, to tutaj orzecznictwo sadów, w tym Naczelnego Sądu Administracyjnego (np. wyrok z 4.11.2021 r. w sprawie o sygn. III FSK 3626/21) wyraźnie wskazuje, że akt prezydenta w postaci powołania danej osoby na urząd sędziego RP jest nieodwołalny i nie może zostać wzruszony nawet, jeśli formułowane są zarzuty dotyczące przebiegu tzw. konkursu przed KRS. Nie można uchwałą Sejmu odwoływać sędziów. Nie decyduje o tym również minister sprawiedliwości. Sędziowie są nieusuwalni zgodnie z art. 180 ust. 1 Konstytucji. Złożenie sędziego z urzędu jest oczywiście możliwe, ale musi to nastąpić w odpowiedniej procedurze na mocy orzeczenia sądu. Tak jest np. w przypadku orzeczenia w przedmiocie odpowiedzialności dyscyplinarnej.
Czytaj też:
Wotum nieufności wobec ministra sprawiedliwości? Jest propozycja Suwerennej PolskiCzytaj też:
Rozporządzenie Bodnara. Jednoznaczne stanowisko I Prezes Sądu Najwyższego
Dalsze rozpowszechnianie artykułu tylko za zgodą wydawcy tygodnika Do Rzeczy.
Regulamin i warunki licencjonowania materiałów prasowych.