Damian Cygan: Czy decyzja o wszczęciu postępowania ułaskawieniowego ws. Mariusza Kamińskiego i Macieja Wąsika oznacza, że prezydent dał się złamać?
Andrzej Anusz: Uważam, że to dobra decyzja. Po pierwsze, została podjęta głównie ze względów humanitarnych, po apelu żon zatrzymanych polityków. Po drugie, wiemy, w jakiej sytuacji doszło do zatrzymania. To jest sprawa zupełnie bez precedensu, że policja wchodzi i aresztuje byłych ministrów w Pałacu Prezydenckim. Myślę, że to będzie kiedyś opisywane w historii nie tylko polskiej, ale i europejskiej polityki.
Sądzę, że okoliczności tego aresztowania miały decydujący wpływ na tak dużą frekwencję na "Proteście wolnych Polaków" zorganizowanym przez PiS pod Sejmem. Prezydent ogłosił swoją decyzję w sprawie Kamińskiego i Wąsika chwilę przed rozpoczęciem tej manifestacji, co odbieram jako chęć obniżenia napięcia, bo inaczej mogłoby dojść do gwałtownych starć czy wręcz zamieszek.
Natomiast jeśli chodzi o procedurę prawną, to w moim odczuciu prezydent potwierdził swoją decyzję z 2015 r. o ułaskawieniu Kamińskiego i Wąsika, ale w kategoriach politycznych przerzucił ten temat na barki obozu rządzącego.
Prof. Wojciech Myślecki powiedział, że wejście policji do Pałacu Prezydenckiego było "przekroczeniem Rubikonu" przez nową władzę. Według doniesień prasowych zatrzymanie polityków PiS umożliwili funkcjonariusze SOP. Czy w otoczeniu prezydenta doszło do zdrady?
Uważam, że w kategoriach instytucjonalnych tak, doszło do zdrady. Nie wyobrażam sobie, żeby służba, która na codzień odpowiada za bezpieczeństwo prezydenta, jego kancelarii i w ogóle miejsc, w których przebywa głowa państwa, po prostu pomogła policji wejść do Pałacu Prezydenckiego i to w jakichś dziwnych okolicznościach, bo według relacji szefowej kancelarii bez nakazu sądowego. Dopuszczenie do takiej sytuacji świadczy o tym, że kierownictwu kancelarii zabrakło determinacji.
Co teraz powinien zrobić Andrzej Duda?
Moim zdaniem w tej sytuacji prezydent, jako zwierzchnik Sił Zbrojnych, powinien rozważyć możliwość zwrócenia się do Żandarmerii Wojskowej i to ŻW powinna przejąć ochronę prezydenta. Dlatego że SOP, która podlega ministrowi spraw wewnętrznych i administracji, jako instytucja państwa mocno uderzyła w urząd prezydenta, naruszając nie tylko dobre obyczaje i pewien porządek publiczny. Sądzę, że mając obok siebie żołnierzy żandarmerii, prezydent będzie miał większą gwarancję, że w kolejnej tak nieprzewidywalnej sytuacji ŻW zachowa się wobec niego lojalnie.
Czy pańskim zdaniem prezydent rozważa odesłanie ustawy budżetowej do Trybunału Konstytucyjnego, a może nawet rozwiązanie parlamentu i wcześniejsze wybory? Ostatnie sondaże wcale nie dają PiS lepszego wyniku niż 15 października.
Jeśli Sejm nie będzie w stanie dostarczyć prezydentowi budżetu do 29 stycznia, to wtedy sytuacja jest prosta – został przekroczony termin i prezydent może rozwiązać parlament. Czas biegnie nieubłaganie, a po przełożeniu posiedzeń Sejmu z tego tygodnia na następny terminy jeszcze bardziej się zacieśniają.
Z kolei kwestia ewentualnego odesłania ustawy budżetowej do TK to jest dużo szerszy problem, bo gdyby trybunał stwierdził, że Sejm jest wadliwie obsadzony, to wszystkie ustawy, które z niego wyszły, mogłoby zostać zakwestionowane. A wtedy mielibyśmy totalny kryzys konstytucyjny.
Jak ocenia pan "Protest wolnych Polaków" zorganizowany przez PiS pod Sejmem? Ludzie się policzyli, wyrazili sprzeciw, ale co dalej?
Widać, że wyborcy Zjednoczonej Prawicy czy też obozu patriotycznego wyszli już z szoku powyborczego i wydaję mi się, że w tej chwili to elektorat PiS jest bardziej zmobilizowany niż niektórzy politycy tej partii. Powinno im to dać do myślenia, zwłaszcza w kontekście rozważań wokół przyspieszonych wyborów.
Czytaj też:
Prezydent zarządzi przyspieszone wybory? "Ma asa w rękawie"
Dalsze rozpowszechnianie artykułu tylko za zgodą wydawcy tygodnika Do Rzeczy.
Regulamin i warunki licencjonowania materiałów prasowych.