9 stycznia byli szefowie CBA Mariusz Kamiński i Maciej Wąsik zostali zatrzymani w Pałacu Prezydenckim, gdzie przebywali na zaproszenie prezydenta Andrzeja Dudy. Polityków PiS przewieziono najpierw na komendę przy ul. Grenadierów, a następnie do aresztu śledczego na Grochowie.
10 stycznia przetransportowano ich do innych zakładów karnych – Kamińskiego do więzienia w Radomiu, natomiast Wąsika do miejscowości Przytuły Stare pod Ostrołęką. Wcześniej obaj politycy podjęli strajk głodowy.
Po tym, jak Kamiński i Wąsik trafili do aresztu, politycy Prawa i Sprawiedliwości mówią o nich jako o "pierwszych więźniach politycznych w Polsce po 1989 roku".
Kamiński i Wąsik mieli spędzić dwie noce u prezydenta
Nowe kulisy pobytu byłych ministrów u prezydenta odsłania "Gazeta Wyborcza", powołując się na relacje bezpośrednich świadków.
"Mariusz Kamiński i Maciej Wąsik mieli spędzić dwie noce w Pałacu Prezydenckim i wyjść stamtąd prosto na organizowany przez PiS w czwartek, 11 stycznia Marsz Wolnych Polaków. W apartamencie Andrzeja Dudy mieli przygotowane sypialnie i bezpośrednią linię z kuchnią" – czytamy.
Według gazety prezydent miał nieformalne zapewnienie od policji, że funkcjonariusze nie wejdą do pałacu. Na jego teren policjantów wprowadzili dwaj zastępcy komendanta Służby Ochrony Państwa – pułkownicy Krzysztof Król i Bartłomiej Hebda.
"Policjantów było 14, wszyscy w mundurach. Do gabinetu nie weszli wszyscy, część czekała w sekretariacie. Według jednej z relacji (Grażyna) Ignaczak-Bandych (szefowa kancelarii – red.) nazwała płk. Hebdę «judaszem», a Wąsik miał powiedzieć: «Ja panu tego nie daruję». Kamiński był spokojny. Polityków wyprowadzono w kajdankach" – pisze "GW".
Andrzej Duda prawie zetknął się z policjantami
Według tych doniesień autobus miejski nie blokował kolumny prezydenta wyjeżdżającej z Belwederu. "Samochody, bez Andrzeja Dudy w środku, przejechały kilkadziesiąt metrów szerokim chodnikiem za róg ogrodzenia Belwederu i czekały na parkingu pod pomnikiem Józefa Piłsudskiego, aż prezydent będzie gotowy do wyjazdu. Duda wyszedł z Belwederu bocznym wyjściem wprost do czekających na niego samochodów i kolumna ruszyła na Krakowskie Przedmieście" – czytamy.
Auta prezydenckie miały przybyć do pałacu bardzo szybko i wjechać tam od strony głównego wejścia. "Gdyby dowódca ochrony prezydenta wybrał wjazd od BBN, co się zdarza, Duda wszedłby wprost na policjantów, którzy wyprowadzali Kamińskiego i Wąsika. Minęli się dosłownie o trzy minuty" – twierdzi "Wyborcza".
Czytaj też:
Dr Anusz: Mamy sytuację bez precedensu. W Pałacu Prezydenckim doszło do zdrady