Wypada od czasu do czasu zajrzeć do mediów i zajrzałem, a tam – aż strach patrzeć. Wszyscy, z krótkim przystankiem na uwolnienie aresztowanych dwóch posłów, zajmują się walką o telewizję publiczną, choć pewien ważny aspekt umknął nam z widoku i zdaje się, że lud plemienny – jak zwykle – zajmuje się pobocznościami, nie zaś istotą sprawy. Spektakl telewizyjny jest żenujący, ale trzeba go tu wstępnie omówić, by porzucić go jako pozorny, gdyż dotyczy de facto powtarzalnego mechanizmu III RP – walki plemion o swoje media, a właściwie o zagarnięcie mediów finansowanych przez podatnika na korzyść promocji własnej formacji ideologicznej. Obóz liberalnych zamachowców medialnych „ma” swoje media. „Gazeta Wyborcza” czy TVN to media nie tyle wspierające obóz nowej władzy, ile wręcz wskazujące mu kierunki działań politycznych i to jeszcze w czasach, kiedy dzisiejsi rządzący grzali ławy opozycyjne. Urabianie elektorackich rzesz akolitów to już pochodna tej działalności, mająca przysporzyć poparcia, zamienianego kartką wyborczą na władzę. Media, co jest trendem światowym, w dodatku eskalowanym w kraju medialnego Bantustanu, którym jest Polska, są w przeważającej mierze lewicowo-liberalne. I u nas mamy taki „koncern”. To jemu przeciwstawił się PiS, ale za państwowe, czyli przejął dobra publiczne w celu posuwania swego ideolo. Oczywiście sam tego nie wymyślił. Media publiczne wchodzą w skład dóbr do każdorazowego przejęcia przez aktualną władzę. Robiła to każda władza i… będzie robić.
Dzisiejsza sytuacja jest jednak trochę inna. PiS nie stworzył rynkowej alternatywy medialnej, tylko publiczną i ta, z dobrodziejstwem całego inwentarza, prędzej niż później i tak przejdzie w zasób aktualnych władz. A więc po utracie władzy PiS został praktycznie na golasa: nie rozumiał i chyba do końca nigdy nie zrozumie, że budowanie mediów zaczyna się od finansów, czyli od rozeznania i subtelnej gry z rynkiem reklamowym. Media lewicowe od tego zaczęły, od źródeł swego finansowania, są tam dobrze i na stałe umoszczone, a PiS nie. Nigdy nie był i nie będzie.
Dalsze rozpowszechnianie artykułu tylko za zgodą wydawcy tygodnika Do Rzeczy.
Regulamin i warunki licencjonowania materiałów prasowych.