Były prezydent Donald Trump wyraził poparcie wobec działań podjętych przez gubernatora Teksasu Grega Abbotta w celu zabezpieczenia granicy z Meksykiem, skąd napływają do USA masy młodych mężczyzn z Ameryki Południowej, a w mniejszym stopniu także Afrykanów, a nawet Chińczyków, Rosjan i Ukraińców.
Trump wspiera Teksas
Trump wezwał stany do wysłania Gwardii Narodowej na granicę i obiecał współpracę "ramię w ramię" z Teksasem w celu powstrzymania "inwazji", jeśli wygra wybory prezydenckie i w styczniu 2025 roku zostanie ponownie zainaugurowany na urząd.
Republikanin dodał, że w przeciwieństwie do Bidena, zamiast wysyłać Teksasowi zakazy rozstawienia stanowej Gwardii na własnej granicy, przyśle z Waszyngtonu posiłki. – Zamiast walczyć ze stanami granicznymi, wykorzystam wszelkie narzędzia i uprawnienia prezydenta USA do obrony Stanów Zjednoczonych przed tą straszną inwazją, która ma teraz miejsce – powiedział Trump podczas spotkania otwartego w Las Vegas.
Władze Teksasu skierowały na granicę z Meksykiem stanową Gwardię Narodową. Sąd Najwyższy uznał, że działanie na granicy nie leży w kompetencji Gwardii stanowej, tylko służb federalnych. W reakcji Teksas powołał się na konstytucyjnie zagwarantowane prawo do samoobrony, które pozwala na powstrzymanie "inwazji", odmówił podporządkowania się orzeczeniu i utrzymał Gwardię stanową na granicy. Co więcej, otrzymał wsparcie od części innych stanów.
Nielegalna migracja do USA
Przyczyną konfliktu na linii Teksas-Waszyngton jest nielegalna imigracja, która stanowi coraz poważniejszy problem dla stanów południowych. Przez niecałe cztery lata prezydentury Joe Bidena na granicy zatrzymano 5,8 miliona nielegalnych imigrantów. Według szacunków w USA przebywa ich 11 milionów. Tylko w grudniu na południowej granicy zatrzymano 300 tys. osób.
Stany takie jak Teksas i Arizona od lat wzywają rząd centralny do podjęcia działań, które skutecznie zastopują fale migrantów.
Sprawa jest poważna, tym bardziej, że w grudniu Senat USA odrzucił glosami Republikanów pakiet finansowy 60 miliardów dol. dla Ukrainy właśnie z powodu nieuwzględnienia w projekcie środków na ochronę granicy. W Kongresie trwają prace nad wypracowaniem kompromisowego rozwiązania.
Trump: Demokraci zlikwidują proceder "miast sanktuariów"
Na początku stycznia Trump był pytany w wywiadzie dla Fox News między innymi o kwestię ochrony amerykańskiej granicy.
Trump przedstawił optymistyczne spojrzenie na sprawę. Przekonywał, że proceder tzw. miast sanktuariów, w których gromadzą się imigranci, nie potrwa już długo. „Miasta sanktuaria” to potoczne określenie miast, których władze przyjmują do siebie nielegalnych imigrantów. To m.in. San Francisco, Oakland, Los Angeles, Chicago czy Nowy Jork.
Trump ocenił, że praktyki te zostaną zakończone. – Demokraci zamierzają je zakończyć, ponieważ nie można tego utrzymać – powiedział Trump w odpowiedzi na pytanie zadane przez wyborcę określającego się jako niezdecydowany. W związku z tym, jak twierdził, on jak prezydent być może nie będzie już musiał zajmować się tym problemem.
– Jeśli spojrzysz na Nowy Jork, masz burmistrza [Erica Adamsa – red.], który jest teraz naprawdę wrogo nastawiony do administracji [prezydenta Bidena – red.] – powiedział Trump, nawiązując do sprawy symbolicznej reakcji stanów południa, czyli wysyłania autobusów z nielegalnymi migrantami do kilku miast zarządzanych przez popierających migrację Demokratów. W końcu nowojorski burmistrz stwierdził, że w mieście nie ma już miejsca na kolejnych imigrantów. Wszedł też na drogę sądową przeciwko firmowo przewozowym z Teksasu.
– To, co się stało, to fakt, że ten kraj nie może utrzymać 15 lub 16 milionów [nielegalnych imigrantów – red.]. Myślę, że to jest prawdziwa liczba. Myślę, że do czasu zakończenia administracji [Joe Bidena – red.], i miejmy nadzieję, że nastąpi to szybko, będzie to 18 milionów ludzi – powiedział Trump.
Czytaj też:
"Dopóki Biden nie zabezpieczy granicy". Teksas nie zamierza ustępowaćCzytaj też:
Byli funkcjonariusze FBI piszą do Kongresu, żądając ochrony granicy. "Miękka inwazja"