"Państwo europejskie": niemiecki klon ZSRS
  • Rafał A. ZiemkiewiczAutor:Rafał A. Ziemkiewicz

"Państwo europejskie": niemiecki klon ZSRS

Dodano: 
Protest rolników w miejscowości Stojadła k. Mińska Mazowieckiego
Protest rolników w miejscowości Stojadła k. Mińska Mazowieckiego Źródło:PAP / Przemysław Piątkowski
Dlaczego Polacy są do tego stopnia ślepi i głusi, że widząc i słysząc otwarcie głoszone tezy, które od wielokrotnie wobec nas używanych dawnych dyskursów okupacyjnych różni tylko nowa, „europejska” terminologia, nie przyjmują tego, co widzą i słyszą, do wiadomości?

Wczoraj Moskwa, dziś Bruksela” – pod takim hasłem partie ówczesnej prawicy prowadziły kampanię przeciwko wejściu Polski do Unii Europejskiej przed referendum akcesyjnym. Polacy im nie uwierzyli, akcesja została zatwierdzona, acz przy słabej frekwencji (w liczbach bezwzględnych: o wejściu do UE zadecydowało 13,5 mln z 30 mln uprawnionych do głosowania). Czy słusznie uznali przyrównywanie Unii Europejskiej do Związku Sowieckiego za, delikatnie mówiąc, nieadekwatne? Zdecydowanie tak. Unia Europejska z roku 2003 była wciąż, zgodnie z pierwotnymi założeniami, organizacją suwerennych państw, tworzących wspólny obszar gospodarczy. Owszem, już wtedy pojawiały się głosy obiecujące wielkie korzyści, jeśli w przyszłości cała Europa stanie się jednym państwem, z europejskim nadrządem i nadparlamentem, państwem, w którym problemy, z którymi poszczególne kraje nie mogą się uporać, rozwiązywane będą zarządzeniami płynącymi z wyższego, unijnego poziomu – ale nic jeszcze nie wskazywało, że te pomysły mogą zostać wcielone w życie.

Dwie dekady później mamy do czynienia z zupełnie inną sytuacją. Po wielu z początku drobnych, z czasem coraz dalej idących zmianach – które unijni biurokraci i liderzy najsilniejszych państw wprowadzali skrycie, krok po kroku, metodą faktów dokonanych, przeważnie poprzez tworzenie pokrętnych wykładni traktatowych zapisów, obchodzenie ich lub łamanie wprost – porównanie Unii do upadłego ZSRS jest zdecydowanie zasadne. Z tym zastrzeżeniem, że mówimy o podobieństwie nie do triumfującego,

ekspansywnego ZSRS z czasów Stalina czy jeszcze wczesnego Breżniewa, ale o sklerotycznych Sowietach epoki późnego Breżniewa, Andropowa i Czernienki, łączących ideologiczne zaślepienie z biurokratyczną niemocą.

KOLONIALNY WYZYSK

Artykuł został opublikowany w 8/2024 wydaniu tygodnika Do Rzeczy.

Czytaj także