DoRzeczy.pl: Dziś miał miejsce atak eko-aktywistów na pomnik warszawskiej syrenki. Wcześniej ta sama grupa zakłócała koncert w filharmonii. Jak Pan to ocenia?
Tobiasz Bocheński: To działania absurdalne i głupie. Trudno zrozumieć, dlaczego lewica zawsze, kiedy przedstawia swoje postulaty, musi coś przy okazji niszczyć albo zakłócać, jak w przypadku syrenki lub filharmonii. Pomnik należy jak najszybciej wyczyścić, a sprawców ukarać surowymi mandatami.
Niedawno jechał pan warszawskim metrem, wioząc kilka książek, co było żartem wymierzonym w stronę Rafała Trzaskowskiego, który po raz kolejny w trakcie kampanii wyborczej urządził sobie sesję zdjęciową, czytając w komunikacji miejskiej. Jak pan ocenia kampanię rywala?
Kampania Rafała Trzaskowskiego jest tak samo wypalona, jak jego prezydentura. Czas na zmianę, ponieważ brakuje tam dynamizmu, pomysłowości, jak i kreatywności.
A jak pan ocenia zaproponowany przez Trzaskowskiego wariant trzeciej linii metra?
Pieniądze publiczne zostały wydane na trzecią linię. Nieodpowiedzialnością jest to, co mówi Lewica, że należy zarzucić projekt w obecnym kształcie i zacząć wszystko od początku. Powinniśmy jak najszybciej wbić łopatę na budowie trzeciej linii, ale jednocześnie dynamicznie przystąpić do prac projektowych nad czwartą linią, po to, by jednocześnie w nadchodzącej kadencji samorządu mówić o równoległej budowie dwóch linii.
Pojawiły się zarzuty, że w ostatniej chwili dopisał się pan do spisu wyborców…
„Gazeta Wyborcza” bardzo lubi robić sensację w sprawach dotyczących mojej osoby. To dowcipne, ale nonsensowne. Odczuwam satysfakcję, że musieli wycofać się z tekstu, który napisali.
Czytaj też:
Trzaskowski znowu w tramwaju. "Selfiacze w komunikacji miejskiej strzelam rzadko"