"Szantażowanie prezydenta". Ekspert mocno o planach Sikorskiego

"Szantażowanie prezydenta". Ekspert mocno o planach Sikorskiego

Dodano: 
Radosław Sikorski, szef MSZ
Radosław Sikorski, szef MSZ Źródło: Wikimedia Commons
Minister spraw zagranicznych Radosław Sikorski chce odwołać 50 ambasadorów. Aby stało się to faktem, potrzebna jest jednak zgoda prezydenta.

W mediach pojawiła się informacja o zakończeniu misji przez ponad 50 ambasadorów oraz o wycofaniu kilkunastu kandydatur zgłoszonych do akceptacji przez poprzednie kierownictwo Ministerstwa Spraw Zagranicznych. Decyzję tę miał podjąć Radosław Sikorski, szef MSZ.

Ministerstwo przekazało, że proponowane zmiany zostały przedstawione w ramach Konwentu Służby Zagranicznej, a po ich akceptacji przez premiera Donalda Tuska uruchomiono praktyczne procedury odwoławcze.

"Rząd ponoszący konstytucyjną odpowiedzialność za politykę zagraniczną uważa, że niezbędna wymiana na stanowiskach przedstawicieli Polski za granicą służy lepszemu, profesjonalnemu realizowaniu trudnych wyzwań stojących dziś przed polską polityką zagraniczną" – czytamy w komunikacie resortu.

Szantaż prezydenta?

Tymczasem sędzia Mariusz Muszyński, profesor Uniwersytetu Kardynała Stefana Wyszyńskiego w Warszawie i były wiceprezes Trybunału Konstytucyjnego wskazuje, że próby odwołania ambasadorów z pominięciem prezydenta Polski są bezprawne.

W wpisie na swoim blogu Muszyński wskazał na trzy aspekty decyzji ministra spraw zagranicznych, które są niezgodne z przepisami. Pierwsza to naruszenie art. 133 ust. 1 pkt 2 Konstytucji RP i art. 39 ust. 1 ustawy z 21 stycznia 2021 r. o służbie zagranicznej. Wskazują one, że to Prezydent RP powołuje i odwołuje ambasadorów. Sędzia przywołał także art. 37 ustawy z dnia 21 stycznia 2021 r., wedle którego ambasador w państwie przyjmującym reprezentuje Rzeczpospolitą Polską, a nie rząd.

"Po drugie, minister to może zaprosić ambasadora na konsultacje do kraju, gdzie ambasador będzie pobierał dalej swoją pensję, a placówką będzie kierował charge d’affaire ad interim. Jest nim z reguły zastępca ambasadora w odrobinę niższym stopniu dyplomatycznym" – pisze sędzia Muszyński.

Po trzecie, w prawie nie ma takiej funkcji jak p.o. ambasadora. Charge d’affaire ad interim, który kieruje wtedy placówką to ranga urzędnicza, nie polityczna. "Nikt z nim nie będzie poważnie rozmawiał. Kontakty będą na poziomie co najmniej o jeden stopień niższym. Wreszcie długie nie wysyłanie ambasadora jest dla państwa przyjmującego sygnałem chęci obniżenia rangi stosunków. To oznacza ich spłycenie i ochłodzenie" – pisze Muszyński.

"Taki ruch jest możliwy z jakimiś państwami afrykańskimi, czy z Ameryki Południowej, ale nie w UE czy NATO. Wniosek: znów bezkompromisowość i chęć szantażowania prezydenta dobrem kraju" – konkluduje sędzia.

Czytaj też:
"Też tego nie może zrobić". Czarnek uderza w Sikorskiego
Czytaj też:
"Prezydenccy ambasadorowie" nie zostaną odwołani? Nowe ustalenia

Opracował: Marcin Bugaj
Źródło: mariuszmuszynski.pl
Czytaj także