– Cieszy fakt, że wyciągnięte zostały wnioski z poprzednich przypadków – rakiety pod Bydgoszczą i tej w Przewodowie. Procedury, słowo święte, zostały wdrożone – mówił Bieniek, który jest doradcą szefa MON Władysława Kosiniaka-Kamysza.
– Nie ma tu żadnej polityki, to jest po prostu zawodowstwo – ocenił, dodając, że "dwie pary dyżurne (myśliwców – red.), jedna polska, druga amerykańska, startując z odpowiednich lotnisk, były na czas w rejonie, w którym mogły strącić nadlatujący obiekt, który został wykryty przez stacje radarowe".
Generał podkreślił, że "rakiety, które na pokładzie mają piloci, mogły strącić ten obiekt, jeśli on by wtargnął głębiej i groziłby naszemu bezpieczeństwu", jednak po 39 sekundach rosyjska rakieta opuściła Polskę.
Dowództwo Operacyjne o rosyjskiej rakiecie nad Polską
Wcześniej Dowództwo Operacyjne Rodzajów Sił Zbrojnych (DO RSZ) poinformowało, że w niedzielę o godzinie 4:23 nad ranem rosyjska rakieta manewrująca wycelowana w Ukrainę przeleciała przez chwilę nad terytorium Polski.
"Obiekt wleciał w polską przestrzeń na wysokości miejscowości Oserdów (woj. lubelskie) i przebywał w niej przez 39 sekund. W trakcie całego przelotu był obserwowany przez wojskowe systemy radiolokacyjne" – czytamy w komunikacie.
Gen. Bieniek: Systemy obrony byłyby nic nie warte bez dobrze wyszkolonych żołnierzy
Generał Bieniek zwrócił uwagę, że "wzmocnienie systemu obrony przeciwrakietowej i przeciwlotniczej jest jednym z priorytetów obecnej ekipy Ministerstwa Obrony Narodowej".
– Fakt stacjonowania w Polsce baterii sojuszniczych Patriot i Sky Sabre oraz zawarcia kolejnych umów na te systemy i ich integracje z natowskim systemem i polskim świadczą o tym, jak dużą uwagę do tego przywiązujemy – mówił.
Jak zaznaczył, "to wszystko byłoby nic nie warte bez dobrze wyszkolonej obsługi i załogi i poświęceniu naszych żołnierzy, za co jako żołnierz rezerwy chciałbym wszystkim podziękować".
Dlaczego rakieta nie została zestrzelona? Wojsko wyjaśnia
Rzecznik Dowództwa Operacyjnego ppłk Jacek Goryszewski powiedział na konferencji prasowej, że rakieta poruszała się z prędkością 800 km/h i na wysokości 400 metrów. Wyjaśnił, że nie było decyzji o zestrzeleniu pocisku, ponieważ wojsko wiedziało, jaka jest trajektoria jego lotu.
– Nie było też mowy o tym, żeby nasze myśliwce podjęły jakąkolwiek interwencję, gdyż nie zmierzała ona w głąb terytorium naszego kraju – argumentował rzecznik. Według niego "ze stuprocentową pewnością" wiadomo, że obiekt nie znajduje się na terytorium Polski i wojsko nie planuje jego poszukiwań.
Szef MON Władysław Kosiniak-Kamysz przekazał z kolei, że "gdyby jakakolwiek przesłanka świadczyła o tym, że ten obiekt zmierza w kierunku jakiegokolwiek celu zlokalizowanego na terytorium Rzeczypospolitej, oczywiście byłby zestrzelony, byłyby podjęte jeszcze bardziej adekwatne środki".
Czytaj też:
Polska domaga się wyjaśnień od Rosji. Oświadczenie MSZCzytaj też:
Rosyjska rakieta nad Polską. Szef BBN o działaniach władz