Parlament Europejski przyjął w środę pakt migracyjny. Opowiedziało się za nim 301 deputowanych, 272 było przeciw, 46 wstrzymało się od głosu. Pakt migracyjny przewiduje obowiązkową solidarność z krajami UE, które doświadczają "presji migracyjnej". W takiej sytuacji pozostałe państwa członkowskie mają wybór między relokacją osób ubiegających się o azyl na swoje terytorium, a wniesieniem opłaty. Za wprowadzeniem takich rozwiązań opowiadają się kraje, które borykają się z napływem nielegalnych imigrantów szczególnie z Afryki Północnej.
"'Obowiązkowa solidarność'. To brzmi jak sowiecka nowomowa. Bierzemy migrantów albo płacimy haracz. Płacimy haracz? To KE nam nakaże przyjmować więcej migrantów. To zapłacimy większy haracz. Aż ulegniemy" – komentuje na portalu X poseł Sebastian Kaleta z Suwerennej Polski.
Były wiceminister sprawiedliwości zaznacza, że "ten oczywisty szantaż i arbitralny dyktat definiują w swojej nowomowie właśnie jako obowiązkową solidarność. Najbardziej żenujący są jednak niektórzy Polacy, którzy na Polskę sprowadzają to nieszczęście. Zarówno decydenci, ale i medialne przekaźniki". "Bo to nam przyjdzie na początku płacić, a potem przyjmować nielegalnych migrantów" – podsumował Sebastian Kaleta.
Tusk: Nie ma zgody na mechanizm relokacji
– Nie ma polityki migracyjnej bez skutecznej kontroli na granicy. Parlamentarzyści w PE reprezentujący Polskę będą głosowali przeciwko paktowi migracyjnemu – mówił podczas konferencji prasowej premier Tusk. – W tej kwestii pozostaję nieugięty i chcę powiedzieć, że moje rozmowy i tłumaczenia przynoszą skutek, na pewno stolice w Europie rozumieją naszą argumentację – dodał.
– Pakt migracyjny w tym kształcie jest nie do przyjęcia dla Polski – powiedział premier zapewniając, że mimo przyjęcia paktu przez PE, Polska nie zgodzi się na mechanizm relokacji.
Czytaj też:
Macron dzwonił do Tuska przed głosowaniem ws. paktu migracyjnegoCzytaj też:
"Ogromny dramat", "unijny szantaż". Fala komentarzy po decyzji PE ws. migracji