DoRzeczy.pl: Barbara Nowacka poinformowała, że od września zostanie wprowadzony nowy przedmiot za „wychowanie do życia w rodzinie”. Będzie to „edukacja zdrowotna”. Czy to element lewicowej ofensywy w polskich szkołach?
Dariusz Piontkowski: Nie wiemy do końca, co ten przedmiot będzie zawierał. Zespoły ekspertów mają dopiero pracować nad podstawami programowymi. Resort zdrowia już w poprzednich latach zgłaszał chęć wprowadzenia podobnego przedmiotu. Wskazywaliśmy, że treści dotyczące profilaktyki zdrowotnej, zdrowego trybu życia znajdują się w kilku innych przedmiotach – biologii, wf-ie. Również w klasach najmłodszych znajdują się takie elementy wychowania prozdrowotnego. Nie widzieliśmy sensu wyodrębniać tego w osobny przedmiot Wprowadziliśmy również taką tematyką na godzinach wychowawczych.
Mam wątpliwości, czy taki przedmiot jest potrzebny, ale zobaczymy, co ostatecznie znajdzie się w jego podstawach programowych. Jednak wycofywanie się z przedmiotu „wychowanie do życia w rodzinie” jest błędem. Mam wrażenie, że pod hasłem wychowania prozdrowotnego będą usiłowali przemycić jakieś elementy przedmiotu, który najchętniej nazwaliby „wychowaniem seksualnym”.
No właśnie. Minister Nowacka poinformowała, że nowy przedmiot będzie dotykał takich kwestii jak: zdrowie psychiczne i fizyczne, zdrowe odżywianie, profilaktyka, problematyka uzależnień i edukacja seksualna. Pod płaszczykiem wielu z nich można przemycać postępowe treści. Czy nam to grozi?
To bardzo możliwe, tego się obawiamy. To właśnie ta ideologizacja, której się obawialiśmy, o której mówiliśmy, że będzie prawdopodobnie przez ten rząd wprowadzona.
Jakie działania Ministerstwa Edukacji Narodowej jeszcze budzą pana wątpliwości?
Boję się o nauczanie historii i wychowanie patriotyczne. Spodziewaliśmy się likwidacji „Historii i Teraźniejszości”. Nie wiem, czy w związku z tym zostanie zwiększona o jedną godzinę nauka historii, bo na rzecz HiT-u przerzuciliśmy właśnie jedną godzinę historii. Teraz, jeśli chcą likwidować HiT, to powinni zwrócić dodatkową godzinę lekcji historii w szkole średniej. Nakłada się to na wycinanie wielu treści z podstawy programowej. Oni już poprzednio ograniczali nauczanie historii za poprzednich swoich rządów, teraz wracają do tych samych praktyk. Próbują swoje fobie i idee wprowadzać odgórnie, nie uwzględniając opinii Polaków.
Czytaj też:
Wassermann o aborcji: Gotują nam piekło, z którego nic nie wyniknieCzytaj też:
Pakt migracyjny. Wiśniewska: To legalizacja przestepczych działań