Słaby wynik KO przez niską frekwencję? Nowacka zapowiada nowy przedmiot w szkole

Słaby wynik KO przez niską frekwencję? Nowacka zapowiada nowy przedmiot w szkole

Dodano: 
Poseł KO Barbara Nowacka przemawia przemawia na sali obrad Sejmu w Warszawie
Poseł KO Barbara Nowacka przemawia przemawia na sali obrad Sejmu w Warszawie Źródło:PAP / Paweł Supernak
Barbara Nowacka uważa, że w ostatnich wyborach zawiodła frekwencja. – Przystępujemy do intensywnych prac nad przedmiotem edukacja obywatelska – zadeklarowała.

Pytana o niezadowalający wynik Koalicji Obywatelskiej w wyborach samorządowych minister edukacji wskazuje na niską frekwencję. Jej zdaniem jest co najmniej kilka powodów takiej sytuacji.

– Po pierwsze emocje były trochę jak na grzybach, poza pewnie kilkoma ekscytacjami pojedynków głównie z perspektywy bardzo lokalnej, pewnie w mniejszych miejscowościach, natomiast w skali kraju to nie było specjalnie wielkich emocji – powiedziała Barbara Nowacka w „Graffiti” Polsat News.

– Nasz wyborca uznał, że 15 października praca została wykonana, więc trochę w mniejszym stopniu się angażował – dodała.

"Edukacja obywatelska"

Aby zwiększyć partycypację w wyborach, Nowacka ponownie odniosła się do zapowiedzi wprowadzenia nowego przedmiotu "edukacja obywatelska".

– Chyba wszyscy mamy poczucie, że potrzebujemy lepiej edukować, po co w ogóle są wybory. I też ta mobilizacja młodego pokolenia, ten zryw, który był w październiku, dał nam wszystkim nadzieję na partycypację młodego pokolenia. Ale demokracji nie ma się na zawsze, stąd m.in. kilka dni temu ogłosiłam, że przystępujemy do intensywnych prac nad przedmiotem edukacja obywatelska – mówiła minister.

Polityk kolejny raz podkreśliła, że planuje gwałtowne odchudzenie podstawy programowej o ok. 20 proc.– To jest konieczne. Zresztą ja tylko przypomnę, że nasi poprzednicy rozpoczęli te prace. Minister Czarnek nie dość że chciał odchudzać podstawę programową, to jeszcze chciał odejmować godzin, tak żeby młodzież nie była przeciążona – mówiła dalej.

Nowacka likwiduje prace domowe

Nie milkną echa decyzji Ministerstwa Edukacji Narodowej o likwidacji obowiązkowych prac domowych. Podpisana w marcu przez Barbarę Nowacką nowelizacja rozporządzenia w sprawie oceniania, klasyfikowania i promowania uczniów i słuchaczy w szkołach publicznych weszła w życie 1 kwietnia.

Zgodnie z nowymi przepisami, od 1 kwietnia nauczyciel w klasach I-III szkoły podstawowej ma nie zadawać pisemnych prac domowych, z wyłączeniem ćwiczeń usprawniających motorykę małą, a także nie zadawać prac domowych praktyczno-technicznych. Z kolei w klasach IV–VIII szkoły podstawowej nauczyciel będzie mógł zadać uczniowi pisemną lub praktyczno-techniczną pracę domową, ale nie będzie ona obowiązkowa i nie będzie za nią wystawiana ocena.

Nowacka przekonywała, że dzieci są przeciążone pracami domowymi. Zniesienie konieczności ich odrabiania w domu spowoduje, że będą one miały więcej czasu na odpoczynek, pasje i kontakty z rówieśnikami. Pozytywne efekty zmian mieli odczuć także rodzice, którzy nie muszą już odrabiać z dzieckiem zadań. Tymczasem pojawia się coraz więcej głosów mówiących, że decyzja Barbary Nowackiej jest nietrafiona i przynosi więcej szkód niż korzyści.

Czytaj też:
Projekt ustawy cenzorskiej. Za co będzie można trafić do więzienia?
Czytaj też:
"Rodzice się buntują". Rośnie irytacja po decyzji Nowackiej
Czytaj też:
Kadrowa miotła Tuska w państwowych spółkach. "Daleko jej od odpolitycznienia"

Źródło: Polsat News
Czytaj także