Prof. Dudek: Jako obywatele nie mamy powodu do radości z tej rekonstrukcji

Prof. Dudek: Jako obywatele nie mamy powodu do radości z tej rekonstrukcji

Dodano: 
Prof. Antoni Dudek
Prof. Antoni Dudek Źródło:PAP / Albert Zawada
- Traktowanie lekceważąco funkcji rządowych, przechodzenie z funkcji ministerialnych do kandydata na europosła jest nie w porządku – mówi w rozmowie z DoRzeczy.pl prof. Antoni Dudek, politolog z UKSW w Warszawie.

DoRzeczy.pl: Donald Tusk ogłosił rekonstrukcję rządu. Mamy czterech nowych ministrów, jednak spodziewano się, że ta liczba mogła być większa. Jak tę rekonstrukcję odczytywać? To rzeczywiście techniczna zmiana ministrów, którzy mieli konkretne zadania na początku rządów Tuska?

Prof. Antoni Dudek: Z całą pewnością oni nie mogli być do dnia wyborów w rządzie, skoro kandydują do Parlamentu Europejskiego, bo to byłoby przedmiotem ataków. Coś z tym trzeba było zrobić. Tusk zrobił więc minimalną rekonstrukcję, którą wymogła sytuacja związana z wyborami. To na pewno nie pomogło wizerunkowi rządu, że czterech konstytucyjnych ministrów po pół roku się ewakuuje.

Jeśli chodzi o następców, to najlepiej odbieram panią Wróblewską w roli ministra kultury. To pierwsza od lat osoba, która nie jest zawodowym działaczem politycznym, która obejmuje ten resort. Prof. Gliński i Sienkiewicz są twardymi politykami. To wyjdzie kulturze na dobre. Pozostaje pytanie, czy pani minister Wróblewska będzie równie skuteczna w pozyskiwaniu środków na kulturę, co jej poprzednicy. Tu jest pewien problem, to czas pokaże.

Nie podoba mi się łączenie funkcji ministra spraw wewnętrznych i funkcji koordynatora służb specjalnych przez ministra Siemoniaka. To powtórka z patologicznego rozwiązania z czasów PiS, gdy minister Kamiński łączył funkcje koordynatora służb specjalnych i szefa MSWiA. Te stanowiska nie powinny być łączone, bo dają zbyt dużą władzę jednemu człowiekowi. Nadzór nad służbami specjalnymi, nad policją i cały aparatem państwowym powinien być rozdzielony i nie powinien być w demokratycznym państwie pod kontrolą jednego człowieka.

Czy PiS będzie atakował PO zarzutem, że ministrowie dopiero się rozpakowali w ministerstwach, a już muszą się pakować?

Z całą pewnością. To już jest wykorzystywane. Nie mam pretensji do tego, że posłowie kandydują do Parlamentu Europejskiego. To w granicach normalnej rotacji. Jednak traktowanie równie lekceważąco funkcji rządowych, przechodzenie z funkcji ministerialnych do kandydata na europosła jest nie wporządku. W moim przekonaniu misja rządowa to powinien być szczyt marzeń każdego polityka. To misja na cztery lata, chyba że ich premier wcześniej usunie za nieudolność. Wygląda na to, że paru najbardziej nieudolnych ministrów przetrwało tę rekonstrukcję. To też nie jest dobra wiadomość dla nas wszystkich. Sytuacja jednak jest taka, że koalicja by nie przetrwała, gdyby usunięty został np. minister Siekierski, który nie ma żadnych sukcesów. Widzimy to chociażby w ostatnich dniach w Sejmie, gdzie pojawili się kolejni rolnicy. Siekerski zostaje w rządzie, bo PSL powiedziało, że albo Siekierski, albo nas nie ma w rządzie. Efekt jest taki, że zostajemy z tymi ministrami. Z kolei panią Hennig-Kloskę uratowało PiS, składając wotum nieufności. Tuskowi więc nie wypadało nazajutrz po uratowaniu je usuwać ją z rządu, chociaż też sobie niespecjalnie radzi z resortem klimatu. Jako obywatele nie mamy powodu do radości z tej rekonstrukcji. A to, że PiS będzie atakował PO za wszystko i o jedną rzecz więcej niż to możliwe, to nic nowego. Jednak nic z tego nie wynika.

Czytaj też:
Tusk ogłosił zmiany w rządzie. Oto nowi ministrowie
Czytaj też:
Prof. Flis: Parzysta liczba radnych w sejmikach to patologia

Źródło: DoRzeczy.pl
Czytaj także