Pisowcy, którzy zajmowali te miejsca przed nimi, zarabiając po 20 tysi mniej „doili państwo” i to była afera, ale „fachowcy”, obdarzeni sakrą Tuska, zarabiając o te dwie dychy więcej będą się poświęcać dla Ojczyzny za ledwie rynkowy grosz. Z innej beczki: sławne miliardy z KPO pójdą na „transformację energetyczną”, czyli zakup niemieckich wiatraków, inne miliardy – chyba nawet nie z żyrowanego przez nas długu, jakim jest KPO, ale wprost z naszych podatniczych kieszeni, idą na dopłaty do kupowania przez Polaków używanych samochodów elektrycznych (uważajcie Państwo: UŻYWANYCH, nie nowych – nowy kupi sobie Niemiec, jak sprzeda stare elektrobadziewie polaczkowi!) ale to, co w KPO przyznano Polsce na produkcję leków, które akurat mogłyby się nam przydać, to polskie ministerstwo wielkopańskim gestem odrzuciło, żeby nie psuć interesów w naszym kraju producentom niemieckim. A po diabła nam produkować polskie leki, jak możemy je kupić od przyjaciół?
Taniec z krzyżami
Dodano:
Subotnik zza ściany II Kilka spraw, bez ładu i składu, ot, tak, co przychodzi do głowy. Nominaci Tuska w zarządzie PWPW – a konkretnie, podobno, Kierwińskiego – podnieśli sobie pensje po 20 tys. na łeb, twierdząc, że muszą swoje zarobki „urealnić” do wartości rynkowych.
Źródło: DoRzeczy.pl