Podczas trwającego posiedzenia Sejmu posłowie mają zająć się nowelizacją kodeksu karnego zmieniającą definicję gwałtu. Projekt forsują parlamentarzystki Lewicy.
Koncepcja zakłada, że gwałt ma oznaczać brak świadomej i dobrowolnej zgody na stosunek. Lewica próbowała już w 2021 roku przeforsować ten projekt. Przeciwnicy propozycji wskazują, że złamałaby podstawową zasadę prawa karnego, czyli zasadę domniemania niewinności, ponieważ zakłada, że to oskarżony przez kobietę o gwałt musiałby dowodzić swojej niewinności. Można byłoby więc oskarżyć dowolną osobę, a na niej spoczywałby ciężar dowodu. To coś kompletnie niespotykanego w porządku prawnym.
Miażdżąca opinia
Publicysta "Do Rzeczy" Łukasz Warzecha przedstawił w mediach społecznościowych fragment opinii prof. Magdaleny Budyn-Kulik z Uniwersytetu Marii Skłodowskiej-Curie w Lublinie dotyczącej projektu ustawy wydane w marcu tego roku. Jest ona krytyczna wobec proponowanych przez Lewicę zmian.
Po pierwsze, zmiana definicji gwałtu "może budzić zastrzeżenia zgodności z konstytucją" z powodu "niejednoznaczności podmiotowej" udzielania wcześniejszej zgody na stosunek płciowy. Kolejnym zarzutem jest fragmentaryczność propozycji, która "nie uwzględnia perspektywy systemowej". Proponowane zmiany "nie mają uzasadnienia merytorycznego, a jedynie kryminalnopolityczne".
Ponadto "proponowane zmiany w zakresie kar prowadziłyby do powstania sprzeczności wewnątrzsystemowych".
"Problemem w przypadku zgwałcenia nie jest wadliwa regulacja prawna, a nie zawsze poprawne funkcjonowanie szeroko rozumianej praktyki wymiaru sprawiedliwości. Należałoby raczej zaproponować wprowadzenie w jeszcze szerszym zakresie odpowiednich szkoleń dla osób mających do czynienia ze sprawami o zgwałcenie, czy wprowadzanie aktów podustawowych określających sposób postępowania z ofiarami zgwałceń. Takie rozwiązania są już podejmowane, ale być może z niewystarczającą intensywnością" – uważa ekspertka.
twitterCzytaj też:
"Głęboki niedowład intelektualny". Warzecha bez litości dla Hennig-KloskiCzytaj też:
"Nie muszę się tłumaczyć". Spięcie Sawickiego z kobietą na sejmowym korytarzu