RYSZARD GROMADZKI: Czy obecność w Parlamencie Europejskim zmieniła pana postrzeganie tzw. projektu europejskiego i samej Unii Europejskiej?
GRZEGORZ BRAUN: Ani o jotę. Utwierdzam się tylko w przekonaniu, że jest to nie tylko projekt jałowy, błędny i szkodliwy. Jest to po prostu projekt wrogi. To jest projekt, który instytucjonalnie walczy z niepodległymi państwami na kontynencie europejskim. Walczy z Polską. Zatem wyjazdy do Brukseli i w Strasburgu są dla mnie wizytami w twierdzy wroga, który z całą otwartością deklaruje swoje zamiary. Jeśli słuchał pan „mowy tronowej” Reichsführer von der Leyen, to mógł pan zauważyć, że opadły ostatnie maski. Nawiasem, odeślę naszych czytelników do lektury pożytecznej książki „Kiedy opadły maski” Philippe’a de Villiersa o nazistowskich korzeniach administracji eurokołchozowej. Wracając do przemówienia von der Leyen, pani komisarz z wielką butą podtrzymała wszystkie wrogie Polsce, Polakom i wolnym ludziom w Europie polityki.
Zielone, tęczowe czy pakt migracyjny, a w ostatnich akapitach, nawiązując wprost do manifestu z Ventotene Altiero Spinellego, w tonie rzecz jasna głęboko aprobatywnym. Nie na darmo nazwisko tego włoskiego komunisty widnieje na frontonie jednego z gmachów siedziby eurokołchozowej. Spinelli wykładał przecież kawę na ławę. Głosił, że są dwa podstawowe narzędzia budowy „nowego wspaniałego świata”: po pierwsze, zniknięcie własności prywatnej, po drugie, zniknięcie narodów.
Jak zatrzymać ten walec? Jaki ma pan plan na swoją obecność w Brukseli?
Dalsze rozpowszechnianie artykułu tylko za zgodą wydawcy tygodnika Do Rzeczy.
Regulamin i warunki licencjonowania materiałów prasowych.