DoRzeczy.pl: Jak pan ocenia ostatni ruch premiera Donalda Tuska i jego słowa o “demokracji walczącej”?
Prof. Andrzej Domański: Wydaje mi się, że premier Donald Tusk powiedział to, o czym myśli i co chciałby zrobić. To mu się wymsknęło, bowiem jako polityk powinien wiedzieć, że takich rzeczy się nie robi i nie mówi, gdyż obniża to jego notowania, zwłaszcza w elektoratach innych partii. Jednak Donald Tusk chciałby to zrobić, chce wyeliminować PiS ze sceny politycznej i pewnie również wierzy w sens tego celu. Jeżeli wierzy w demokrację, to uważa, że można naruszać zasady demokracji, bo nie ma demokracji dla wrogów demokracji, cytując klasyków. On jest przekonany, że tak trzeba. Pewnie przekonał też do tej koncepcji wielu polityków PO, ważnych sojuszników oraz część jego elektoratu która przyznaje mu rację. Nie jest to zaskakujące. Z wielu wypowiedzi Tuska wynika, że on sam nie do końca się kontroluje.
Czy możemy uznać, że Donald Tusk mentalnie i medialnie zatrzymał się w 2007 roku? Przecież dziś mamy wiele mediów, w tym nowoczesnych. Wszędzie pojawia się jego krytyka, mamy całą masę kanałów na YouTube, wielkich kont w mediach społecznościowych, gdzie posunięcia premiera są torpedowane.
Uważam, że jest tak, jak pan mówi. Dodatkowo Donald Tusk posunął się wiekowo, dlatego być może pewne działania wynikają z wieku, co byłoby dobrym wytłumaczeniem. Premier żyje z coraz większą obsesją. Być może ta obsesja nasiliła się w latach rządów Prawa i Sprawiedliwości, kiedy ten jego wizerunek w społeczeństwie polskim, jako bardzo dobrego polityka, który wygrywał wybory, miał sukcesy uległ naruszeniu. Tusk dlatego m.in. wrócił do Polski, żeby ten wizerunek poprawić i robi to przy pomocy wszelkich kosztów i środków. Hamuje to jego zdolności do przewidywania konsekwencji.
Polityk powinien wiedzieć, czego nie wolno mu robić, ale żebyśmy nie przesadzali, to pamiętajmy, że Donald Tusk od samego początku tego typu rzeczy czasami mówił, które były kompletnie nie do zrealizowania. W 2008 roku twierdził, że Polska wejdzie do strefy euro w 2011 roku, choć było to całkowicie niemożliwe. Podobnie było w ub. roku z tym paliwem po 5.19. Skąd on wziął to 5.19? Przecież wiedział doskonale, że tego nie uda się zrobić, a jednak tak powiedział. Jak widać są to przykłady pokazujące, że jego priorytety w funkcjonowaniu w życiu politycznym, dominują nad racjonalnością. Według mnie najistotniejsza jest inna rzecz.
Jaka?
Nie to, że on przestał się kontrolować, ale wydaje mi się, że większość elektoratu wie o tym, ale dalej ten elektorat jest skłonny na niego głosować.
Fakt. Widać to po sondażach. Jednak można zapytać, dlaczego nie widzą tego koalicjanci? Ile oni mogą to wytrzymać? Często młodzi politycy, którzy będą z piętnem udziału w rządzie Tuska musieli w przyszłości funkcjonować.
Już od dawna nie powinni tak funkcjonować. Zwłaszcza Trzecia Droga, która mogłaby go postawić pod ścianą i powiedzieć wychodzimy z rządu. Koalicjanci doskonale to wiedzą i widzą wady premiera, ale podstawowym kryterium dla którego oni nie wychodzą z koalicji, nie wypowiadają się przeciwko Tuskowi, nie krytykują go, a wręcz usprawiedliwiają jak ostatnio Szymon Hołownia, jest kwestia stanowisk i zachowania władzy. Zależy im na utrzymaniu stanowisk. To jest młode pokolenie polityków, zwłaszcza w Trzeciej Drodze, które wie, że w inny sposób nie będą sekretarzami stanu, nie będą mieć stanowisk. To łakomy kąsek, dlatego nie liczyłbym na zmiany.
Czytaj też:
Kaczyński: Sądy brytyjskie powinny być radykalnie zreformowaneCzytaj też:
"Demokracja walcząca". Hołownia podjął próbę interpretacji
Dalsze rozpowszechnianie artykułu tylko za zgodą wydawcy tygodnika Do Rzeczy.
Regulamin i warunki licencjonowania materiałów prasowych.