W Senacie trwa debata "Drogi wyjścia z kryzysu konstytucyjnego". Udział w wydarzeniu biorą marszałek Sejmu Szymon Hołownia, marszałek Senatu Małgorzata Kidawa-Błońska oraz premier Donald Tusk.
"Demokracja walcząca"
W trakcie swojego wystąpienia szef rządu zaskoczył stwierdzeniem o potrzebie "działania w kategoriach demokracji walczącej".
– Pewnie jeszcze nie raz popełnimy błędy albo popełnimy czyny, które według niektórych autorytetów prawnych będą niezgodne albo nie do końca zgodne z zapisami prawa, ale nas nic nie zwalnia z obowiązku działania każdego dnia – stwierdził Tusk.
– Ja, tak czy inaczej, dalej będę takie decyzje podejmował z pełną świadomością ryzyka, że nie wszystkie będą odpowiadały kryteriom pełnej praworządności z punktu widzenia na przykład purystów, w dobrym tego słowa znaczeniu – dodał polityk.
Premier powiedział, że 8 lat rządów Zjednoczonej Prawicy "zdewastowało system" i sprawiło, że "wszystko się zmieniło". Jego zdaniem, reformy sądownictwa przeprowadzone przez Zbigniewa Ziobrę, od początku zaciekle atakowane przez ówczesną opozycję, spowodowały, że wszyscy "toniemy w szarościach i luzach interpretacyjnych".
– Każdy ma w jakimś sensie pełne prawo i pełną rację, kiedy wypowiada sprzeczne z opiniami innych własne opinie na temat tego, co należy zrobić, a co nie – powiedział Tusk.
Lider Koalicji Obywatelskiej powiedział, że w czasie kiedy po raz pierwszy był premierem, nie spotkał się nigdy z ówczesnym prezesem Trybunału Konstytucyjnego prof. Andrzejem Rzeplińskim.
– Uznawaliśmy, że jakikolwiek kontakt jest wysoce niestosowny. W czasie całej mojej kadencji widziałem się z profesorem Rzeplińskim fizycznie raz – na rocznicy TK jako jeden z gości – wyjaśnił Tusk.
Czytaj też:
Prezydent: Premier po raz kolejny podpisuje dokument i nie wie, co podpisujeCzytaj też:
Komisja Wenecka przyjedzie do Polski. Będzie analizowała projekty ustaw Bodnara