DoRzeczy.pl: Panie pośle, tak właściwie, to po co panu ten Parlament Europejski? Nie lepiej było odpocząć? Nie kusiło pana, by cytując, rzucić wszystko i wyjechać w Bieszczady?
Daniel Obajtek: Kocham Bieszczady i kocham Polskę. Zresztą bardzo mi jej brakuje, gdy przebywam w Brukseli, czy Strasburgu. Problem w tym, że gdy myślę o odpoczynku, to za chwilę mi to przechodzi. Nie potrafię odpoczywać i dla mnie jest on śmiercią. Muszę pracować.
Tylko to można robić w różnych miejscach. Zakładam, że bez problemu znalazłby pan pracę w sektorze prywatnym, albo np. poza krajem.
Miałem własny biznes i zawsze mógłbym do niego wrócić. Problem leży jednak, gdzie indziej, a mianowicie w mściwości obecnie rządzących. Nie chcę nikomu stwarzać problemów, a w momencie, w którym byłbym zatrudniony przez jakikolwiek podmiot, to od razu byłbym celem permanentnego ataku, a co za tym idzie, także i firma, która by mnie zatrudniła. Dzisiaj przedsiębiorstwa dużo inwestują w wizerunek i nie chcą mieć jakiegokolwiek problemu z ekipą rządzącą. Nie chcę być dla kogoś problemem przez to, że nie jestem kochany przez obecną władzę. Zwłaszcza, że Europa jest globalna.
Dlaczego więc Parlament Europejski?
Przede wszystkim w Europarlamencie legislacja w 90 proc. wiąże się z biznesem i ekonomią. Uważam, że w PE powinni być tam ludzie, a przynajmniej w części, którzy pracowali w dużym biznesie, bo unijne decyzje mają duży wpływ na niego, a co za tym idzie także na życie codzienne. Chodzi o to, by PE nie był grupą osób, które wyłącznie wymyślają jakiś światopogląd, ale też patrzą na konkurencyjność w sposób logiczny i zgodny z ekonomią. Uznałem także, że muszę zdobyć doświadczenie, jeśli chodzi o europejską legislację. Moje kompetencje będą wtedy tylko rosnąć. Sądzę, że Unia Europejska odbiega od swoich zasad i zaczyna być drętwym tworem, który blokuje transformację i konkurencyjność.
Potwierdza to raport Mario Draghiego, byłego prezesa Europejskiego Banku Centralnego, który został zlecony przez Ursulę von der Leyen. Wynika z niego, że gospodarka Unii Europejskiej nie tylko przestaje być konkurencyjna wobec Stanów Zjednoczonych i Chin, ale jeżeli nie znajdzie 800 mld euro rocznie, czeka ją powolna agonia.
Jeszcze jako prezes Orlenu wielokrotnie mówiłem, że Unia Europejska blokuje możliwość inwestowania, a duży przemysł ucieka z Europy. Podobnie, jak to, że transformacja energetyczna nie idzie w dobrym kierunku i brakuje na to kapitału. UE oparła Zielony Ład na kwestiach ideologicznych, a nie ekonomicznych. Czym jest transformacja? Ma ona doprowadzić do konkurencyjności i powinna być oparta o ekonomię, a nie ideologię. W innym przypadku nie jest ona żadnym motorem do konkurencyjności. Transformacja ma sprawić, by w jak najkrótszym czasie wyprodukować coś jak najtaniej. Do konkurencyjności potrzebne są technologie, do niej niezbędny jest niski koszt energii i wtedy mamy transformację. Tymczasem, co mówi Mario Draghi? To, że UE traci konkurencyjność. Ale dlaczego ją traci? Ze względu na to, że przez swój światopogląd UE odjechała od całego świata. USA i Chiny produkują szybciej i taniej, a Wspólnota poprzez regulacje produkuje drożej i wolniej. W USA mamy ok. 300 regulacji rocznie, a w UE około tysiąca, więc różnica jest znacząca.
Europa nie tylko wysycha pod względem wody, ale i wysycha pod względem przemysłu. Wszystko to przez nieobliczalność polityków, którzy nie mają pojęcia o gospodarce europejskiej i stają się lobbystam innych gospodarek. Wartość gospodarki europejskiej w stosunku do gospodarki amerykańskiej to 60 proc. Jeszcze kilkanaście lat temu było to 90 proc. To najlepiej pokazuje, jak UE wyhamowuje.
Cała Europa stoi w sytuacji, że jest przeregulowana. Kiedy rozmawialiśmy z firmami, by u nas inwestowały, to nie chciały, właśnie z powodu nadmiaru regulacji. Kiedy łączyliśmy Orlen z Lotosem i mieliśmy warunki zaradcze, to wysłaliśmy informacje o sprzedaży części rafinerii do 36 firm międzynarodowych. Tylko dwie firmy się zgłosiły. Kapitał nie chce inwestować w Europie i woli to robić w Turcji, czy Chinach. Po co ma tu inwestować, skoro może to robić gdzie indziej? Kto będzie w Polsce inwestować, gdy mamy najdroższy prąd w UE? Nikt. Tymczasem w kraju trwa dyskusja, kogo jutro zamkną i to jest najważniejszy temat.
Na horyzoncie mamy dodatkowo system ETS II.
To prawda i Słowacja ogłosiła, że go nie będzie płacić. System ETS II to następny podatek, między innymi od ogrzewania domów, którego wprowadzenie odczują praktycznie wszyscy. Mowa jest przecież o ogromnych pieniądzach. Do tego dyrektywa budynkowa. Rosja zaciera ręce i się śmieje się z tego, co sobie robimy, bo nie będzie pieniędzy na przykład na zbrojenia.
Tylko dlaczego Unia Europejska to sobie robi?
Nie wiem. Chyba jest zarządzana przez lobbystów. Z raportu Mario Draghiego, czyli polityka z salonów rządzących, wynika, że Europa traci konkurencyjność z powodu fanaberii światopoglądowej. I nikt za te pomysły oderwane od rzeczywistości nie ponosi konsekwencji. Nie eliminujemy ludzi z życia publicznego, którzy popełnili tyle błędów. Ursula von der Leyen obiecałaby wszystko, byleby ją wybrano na szefową Komisji Europejskiej. Co ciekawe, Von der Leyen potakiwała głową przy przemówieniu Draghiego. Widać, że sami chcą się wycofać z tego, co proponowali, bo wiedzą, że jeśli będą w to brnąć, to gospodarka europejska będzie coraz słabsza, a inni nie, to będziemy coraz bardziej tracić konkurencyjność gospodarki europejskiej. Gwarantuję panu, że niedługo zaczną przesuwać różnice granice.
Spodziewa się pan otrzeźwienia elit europejskich?
Na miejscu Władimira Putina wysyłałbym do unijnych polityków kwiaty i słodycze, bo im dłużej będą podejmować tak irracjonalne decyzje, tym większe pole manewru dla niego. Europa będzie szła w kierunku zeroemisyjności, a on będzie mógł robić, co chce. Putin przyjdzie, powybija wszystkich i nie będzie patrzył na nic. Jeśli UE się nie zmieni, to czeka ją los zgnuśniałego Rzymu, który podbiły i splądrowały inne narody. Nie spodziewam się żadnego otrzeźwienia, bo politycy nie ponoszą żadnej odpowiedzialności. Gdyby tak było, to Ursuli von der Leyen już dawno by nie było. W normalnej sytuacji, gdy popełni się błąd, to się za niego odpowiada, a tu popełnia się błędy, które rujnują europejską gospodarkę i nic się nie dzieje. Jedna wielka groteska.
Czytaj też:
Komisja Europejska przygotowała "Niebieski Ład". Co się za tym kryje?Czytaj też:
Obajtek: To już wiecie, dlaczego paliwo nie jest po 5 zł
Dalsze rozpowszechnianie artykułu tylko za zgodą wydawcy tygodnika Do Rzeczy.
Regulamin i warunki licencjonowania materiałów prasowych.