W środę Szymon Hołownia zadeklarował start w wyborach prezydenckich w 2025 r. Marszałek Sejmu i lider Polski 2050 oznajmił, że zdecydował się być "niezależnym kandydatem" na prezydenta, bo chce być "niezależnym prezydentem".
Po ogłoszeniu startu przez marszałka Sejmu media spekulowały, czy prezes PSL udzieli poparcia swojemu koalicjantowi. Władysław Kosiniak-Kamysz zaskoczył bowiem polityków obozu rządzącego proponując wystawienie jednego kandydata w wyborach prezydenckich.
"Gwarant przywrócenia wspólnoty"
W piątek podczas wydarzenia PSL "Konkretnie o Polsce” lider ludowców zachęcał do głosowania na Hołownię. Szef MON przekonywał, że odbudowanie wspólnoty, które nie udało się w ciągu roku rządów koalicji będzie możliwe dopiero wtedy, gdy zostanie wybrany prezydent, który "będzie chciał budować autentyczną wspólnotę" i który "będzie prezydentem niezależnym od partii politycznych".
– Dzisiaj deklaracja Szymona Hołowni jasno mówi, jakiej prezydentury chce. I bez jego prezydentury nie będzie realizacji tego hasła powrotu, odtworzenia wspólnoty. Wiem, że on tego naprawdę pragnie i na pewno będzie do tego dążył – powiedział Kosiniak-Kamysz.
Polityk przekonywał, że gwarantem przywrócenia wspólnoty jest Szymon Hołownia. Dlatego warto będzie wspierać jego kandydaturę i zaangażować się w kampanię. Jednocześnie Kosiniak-Kamysz przestrzegał przed głosowaniem na kandydata PiS.
– Głosowanie na tych, którzy oddali władzę, byłoby niebezpiecznym eksperymentem i przed tym chciałbym przestrzec. Nie dlatego, że nie mają tutaj możliwości, tylko dlatego, że jedynym celem prezydenta z PiS-u będzie powrót PiS-u do władzy, a nie budowanie wspólnoty. Na tak niebezpieczny eksperyment nie można nas wystawić – powiedział.
Czytaj też:
MON kupuje drony za 100 mln zł. Kosiniak-Kamysz podpisał umowęCzytaj też:
Szef MON o pomocy Ukrainie: Jest granica, której ja nigdy nie przekroczę