Nonszalancki sługa diabła

Nonszalancki sługa diabła

Dodano: 
Hugh Grant
Hugh Grant Źródło: PAP/EPA / Ennio Leanza
Na początek zostajemy uraczeni dość frywolnym dialogiem dwóch młodych dam.

Pozory mylą, dziewczyny są mormonkami stosującymi starą jak świat metodę agitacji: wędrują od drzwi do drzwi. Reakcje nagabywanych są różne, lecz największym problemem jest obojętność. W postchrześcijańskiej epoce religia przestała być towarem pierwszej potrzeby. Siostra Barnes i siostra Paxton są więc mile zaskoczone, gdy lokator domu na uboczu okazuje się człowiekiem szczerze zainteresowanym sprawami Boga i duszy. Erudycja pana Reeda jest doprawdy imponująca. Zna się na Biblii, muzyce, grach typu „Monopol”, a nawet „Gwiezdnych wojnach”. Panny nie od razu zaczną podejrzewać, że wpadły w potrzask, gospodarz zaś gra z nimi w kotka i myszkę.

Recenzja została opublikowana w najnowszym wydaniu tygodnika Do Rzeczy.

Autor: Wiesław Chełminiak
Czytaj także