Na początek zostajemy uraczeni dość frywolnym dialogiem dwóch młodych dam.
Pozory mylą, dziewczyny są mormonkami stosującymi starą jak świat metodę agitacji: wędrują od drzwi do drzwi. Reakcje nagabywanych są różne, lecz największym problemem jest obojętność. W postchrześcijańskiej epoce religia przestała być towarem pierwszej potrzeby. Siostra Barnes i siostra Paxton są więc mile zaskoczone, gdy lokator domu na uboczu okazuje się człowiekiem szczerze zainteresowanym sprawami Boga i duszy. Erudycja pana Reeda jest doprawdy imponująca. Zna się na Biblii, muzyce, grach typu „Monopol”, a nawet „Gwiezdnych wojnach”. Panny nie od razu zaczną podejrzewać, że wpadły w potrzask, gospodarz zaś gra z nimi w kotka i myszkę.
© ℗
Materiał chroniony prawem autorskim.
Wszelkie prawa zastrzeżone.
Dalsze rozpowszechnianie artykułu tylko za zgodą wydawcy tygodnika Do Rzeczy.
Regulamin i warunki licencjonowania materiałów prasowych.
Dalsze rozpowszechnianie artykułu tylko za zgodą wydawcy tygodnika Do Rzeczy.
Regulamin i warunki licencjonowania materiałów prasowych.